poniedziałek, 24 marca 2014

Rozdział 8

- Harry, czekaj! (ENG) - krzyczałam za swoim idolem biegnąc przez lotnisko w Warszawie. Dwa dni temu wyszłam ze szpitala. Byłam tam cały tydzień. Kiedy tylko mnie wypuścili Harry zawiózł mnie do domu i kazał spakować rzeczy. Mieliśmy lecieć do Anglii jeszcze tego samego dnia,ale wybłagałam dodatkowe dwa dni w Polsce. Cały czas byliśmy w Poznaniu,chciałam bowiem załatwić sprawę mieszkania. Poszło mi łatwo,bo jednak kiedy ma się przy sobie takiego negocjatora jak Harry to wszystko idzie szybko. Do Warszawy zawitaliśmy dopiero dzisiaj rano.
- Kelly! Co tak wolno?! (ENG) - krzyczał za mną jeden z członków zespołu ONE DIRECTION.
- No wiesz,jeśli ciągnie się za sobą dwie walizki to nie jest tak łatwo iść,a co dopiero biec. I jeszcze złamana ręką w tym nie pomaga. Może byś tak ulżył mi w bólu? (ENG) - powiedziałam przekornie.
Harry zatrzymał się i zaczął biec do mnie na wstecznym. To tak śmiesznie wyglądało. Loczek potknął sie raz po drodze,ale w ostateczności nie zaliczył gleby. Wziął ode mnie jedną z walizek. I zarzucił głowę w przód,a następnie w tył. Niestety spadł mu kaptur,który nałożył w celu ukrycia swojej tożsamości. Miał oczywiście jeszcze okulary przeciwsłoneczne i jakieś wąsy,ale i tak bałam się,że zaraz wokół nas zbiegnie sie grupka fanek takich jak ja niegdyś. Nie stało sie tak jednak,bo Harry w trybie natychmiastowym zarzucił kaptur z powrotem na głowę i nikt nie zwrócił na to uwagi. objął mnie ramieniem i razem ruszyliśmy w kierunku mojej mamy i Zuzki. Kiedy już do nich dotarliśmy Loczek puścił walizkę robiąc przy tym wielki hałas i przytulił się do mojej mamy. Chyba się z nią zżył przez te parę dni. Bardzo dużo rozmawiali w szpitalu. Co prawda ja musiałam wszystko tłumaczyć,ale w sumie było to fajne. Moja mama odwzajemniła uścisk Harrego i szepnęła mu do ucha 'Ona cię kocha. Jeśli jej coś jej zrobisz pogadamy inaczej'. Chłopak spojrzał na nią pytająco. Nie zrozumiał jej. Odwrócił sie,więc do mnie z nadzieją,że przetłumaczę. Ja jednak nie chciałam tego tłumaczyć. Powiedziałam tylko:
- Nieważne. (ENG)
Harry puścił moją mamę i przytulił Zuzię. Z nią tez złapał dobry kontakt. Kiedy już sie z nimi pożegnał wziął ode mnie drugą walizkę i powiedział,że poczeka przed bramkami. Zgodziłam się. Loczek powoli odchodził w stronę kontroli,a mi po policzku zaczęła spływać łza. Podbiegłam i wtuliłam się w dwie najważniejsze osoby w moim życiu. Czułam i słyszałam,że one tez płaczą.
- Będzie mi was brakować - mówiłam ocierając łzy z policzka.
- Nam ciebie też kochanie - odpowiedziała mi Zuza robiąc to samo.
- No to może jednak polecicie z nami? - spytałam niepewnie.
- Kotku,podjęłyśmy już decyzję. Nie zmienimy jej - odpowiedziała mi mama przecierając nos.
- No wiem,trudno..
Przytuliłam się do nich,a one objęły mnie od tyłu.
- Harry już na ciebie czeka - powiedziała Zuza psując atmosferę.
- Tak,Kinia. Powinnaś już iść - dodała moja mama.
- Macie rację. Będę tęsknić.
- My też - powiedziały jednocześnie.
- To ja idę. żegnajcie. Będę dzwonić - rzekłam prawie szeptem i obróciłam się w kierunku bramek. Ruszyłam powolnym krokiem,a kiedy dotarłam do Harrego wtuliłam się w niego mocno.
- Spokojnie Kelly,wszystko będzie dobrze. (ENG) - powiedział i pocałował mnie w głowę. Przeszliśmy bramki i wsiedliśmy do prywatnego samolotu chłopców,który po nas przyleciał.
Przez całą drogę w kierunku latającej maszyny płakałam. Tak bardzo będę za nimi tęsknić. Już nawet chciałam uciekać,ale spojrzałam na Harrego,który uśmiechnął sie do mnie czule i zmieniłam zdanie. Nie mogłam go zranić.
W samolocie jeszcze trochę płakałam,ale po jakimś czasie wtuliłam się w Loczka,który siedział obok i usnęłam.
Śniłam o Anglii. Widziałam siebie,ubrana byłam w krótką białą sukienkę w kwiaty. Na nogach miałam różowe szpilki. Wchodziłam do sklepu. Świeciło słońce,to chyba było lato. Kiedy przechodziłam przez próg wszyscy zwrócili swoje spojrzenia na mnie. Pomachałam im z uśmiechem,lecz każdy z nich odwrócił głowę z powodu blasku,który ranił ich oczy. Kiedy tylko opuściłam dłoń światło zniknęło. Spojrzałam na swoją prawą rękę i oniemiałam. Na palcu miałam pierścionek z wielkim,turkusowym brylantem. Domyśliłam się,że był to pierścionek zaręczynowy. Byłam narzeczoną Harrego. Ruszyłam śmiało do przodu. Podeszłam uśmiechnięta do półki ze słodyczami i sięgnęłam po paczkę ciasteczek OREO. Nie zauważyłam,że czyjaś dłoń,również po nią sięga. Nasze palce zetknęły sie,a my gwałtownie odwróciliśmy głowy ku sobie. Nie mogłam uwierzyć własnym oczom. Przede mną stał wysoki blondyn ubrany w czarne rurki i biały t-shirt. Jego włosy były zaczesane do góry i postawione na żel. Chłopak uśmiechnął sie lekko unosząc lekko prawy kącik ust.
- Przepraszam,nie zauważyłam cię (ENG) - powiedziałam niepewnie.
- Nie ma problemu,ja też mogłem spojrzeć - odpowiedział chłopak,a następnie zapytał - Czy my się przypadkiem nie znamy? (ENG)
- Ja znam cie bardzo dobrze,ty mnie raczej w ogóle - powiedziałam smutnie.
- Dziwne,mam wrażenie,że już cię spotkałem. Ale czekaj,skąd mnie znasz?
- Byłeś,i..emmm, nadal jesteś moim idolem Ronan  - odpowiedziałam patrząc mu w oczy.
Chłopak stal przez chwilę zdziwiony,lecz nie odrywał ode mnie wzroku. Wyglądał jakby się nad czymś zastanawiał.
- Kurczę,już wiem - zbliżył sie do mnie i złapał mnie za rękę patrząc mi głęboko w oczy - to ty śnisz mi się co jakiś czas od pięciu lat. Powiedz mi, jak masz na imię.
- Ja śnię się tobie? Przecież...to jest niemożliwe.
- A jednak,chyba bym cię nie okłamał. Skoro jestes moją fanką,to powinnaś wiedzieć,że raczej nie okłamuje ludzi,którzy mnie wspierają.
- Ale... - nie wiedziałam co mam powiedzieć.
- Pamiętaj mój pierwszy sen z tobą. Biegałaś po łące właśnie w tej sukience. Już wtedy sie w tobie zakochałem. Nie wiedziałem kim byłaś. Każdej nocy miałem nadzieję,że przyśnisz mi się jeszcze raz. A teraz,spotykam cie,w sklepie,sięgającą po ciasteczka OREO. Wyjaw mi swoje imię.
- Kasia......
- Kasia,to takie pięknie imię. A więc Kasiu,kocham cię - powiedział cały czas czas patrząc mi w oczy i trzymając moją dłoń. Nie wiedziałam co miałam robić. Odwróciłam sie i wybiegłam.
Otworzyłam oczy. Nadal byłam w samolocie,a obok mnie spał Harry. Postanowiłam go nie budzić. Poczułam jednak potrzebę skorzystania z toalety. Powoli,wiec zaczęłam uwalniać moje ramię z jego uścisku. Starałam sie być ostrożna,pech jednak chciał,że Loczek przebudził się.
- Ehmmmmm,co? - powiedział zaspany Harry,przecierając oczy - już jesteśmy?
- Nie,spokojnie. Śpij dalej kotku - powiedziałam do chłopaka. 
Loczek otworzył już szeroko oczy i rozejrzał się po samolocie. Swój wzrok zatrzymał właśnie na mnie.
- A ty gdzie sie wybierasz? - zapytał,widocznie zauważył,że wstaje.
- Wiesz,chciałam odwiedzić takie miejsce,które nazywa się łazienka.. Wiesz gdzie je znajdę? - powiedziałam lekko się śmiejąc.
- A co za to będę miał?
- Emmm,a buziak starczy?
- No,może być - powiedział z uśmieszkiem na ustach.
Zbliżyłam sie do niego,oparłam głowę na jego ramieniu i przez chwile patrzyłam w jego oczy.
- To co z tym buziakiem? - zapytał zniecierpliwiony.
- Najpierw powiedz mi gdzie jest łazienka.
- Prosto i na lewo.
- Dziękuję,a teraz masz swoją nagrodę - powiedziałam, dałam mu całusa w policzek i wstałam.
- A co to miało być?
- No,buziak,tak jak obiecałam.
- Liczyłem na coś więcej... - powiedział przekornie odwracając sie w drugą stronę.
- Może będzie więcej,a może nie. Teraz ide odwiedzić łazienkę,wybacz mi na chwile.
- No dobra,to ja tu czekam.
Weszłam do kabiny i osunęłam sie na podłogę. Nie wiedziałam co mam myśleć. Jak byłam nastolatką to zawsze chciałam by coś takiego mi się przytrafiło,nie raz przecież miałam podobne sny. Ale teraz? Teraz to rozwalało mnie od środka. To niby tylko sen,ale jednak... Naprawdę się w tym pogubiłam.. Miałam zostać narzeczoną Harrego? Ronan miał to rozwalić? Co? Co ja w ogóle mówię? Przecież to jest niemożliwe,jedno i drugie. Wstałam i otrząsnęłam się.
- Kelly! Utopiłaś się tam?  - zaczął nawoływać mnie Harry.
 Nie,nie. Już idę - odpowiedziałam.
Spojrzałam w lustro i otworzyłam drzwi od kabiny. Wróciłam do Loczka i usiadłam obok niego. Wtuliłam się w jego ramię. Zaczęliśmy rozmawiać o Anglii,o tym co będziemy tam robić. W końcu dolecieliśmy na miejsce. Wysiedliśmy z samolotu i ruszyliśmy ku limuzynie wraz naszymi bagażami.
******************************
Witam was znowu misiaczki. <3
Przepraszam,że tak długo mnie nie było,wybaczcie mi to. No to oto jest kolejny rozdział. Mam nadzieję,że się spodoba. Komentujcie jeśli tak,ale jeżeli coś wam nie pasuje to też dajcie znać. Od tej pory będę pisać częściej.
A i jak może zauważyliście,w którymś momencie tego rozdziału przestałam pisać kiedy wypowiedź jest po angielsku,z racji iż będą oni w Anglii to raczej będą rozmawiać właśnie w tym języku. Kiedy pojawi się dialog w języku polskim jakoś to zaznaczę.
Pozdrawiam. xx