Don't waste time for people, live for your idols.
czwartek, 22 maja 2014
Koniec.
Jak już się pewnie domyśliliście nie będę dalej pisać fanfica,przynajmniej jak na razie. Nie mam czasu i przede wszystkim pomysłów. Przepraszam,jeśli kogoś zawodzę,ale cóż... Może kiedyś tu jeszcze wrócę. Trzymajcie się ciepło. <3
poniedziałek, 24 marca 2014
Rozdział 8
- Harry, czekaj! (ENG) - krzyczałam za swoim idolem biegnąc przez lotnisko w Warszawie. Dwa dni temu wyszłam ze szpitala. Byłam tam cały tydzień. Kiedy tylko mnie wypuścili Harry zawiózł mnie do domu i kazał spakować rzeczy. Mieliśmy lecieć do Anglii jeszcze tego samego dnia,ale wybłagałam dodatkowe dwa dni w Polsce. Cały czas byliśmy w Poznaniu,chciałam bowiem załatwić sprawę mieszkania. Poszło mi łatwo,bo jednak kiedy ma się przy sobie takiego negocjatora jak Harry to wszystko idzie szybko. Do Warszawy zawitaliśmy dopiero dzisiaj rano.
- Kelly! Co tak wolno?! (ENG) - krzyczał za mną jeden z członków zespołu ONE DIRECTION.
- No wiesz,jeśli ciągnie się za sobą dwie walizki to nie jest tak łatwo iść,a co dopiero biec. I jeszcze złamana ręką w tym nie pomaga. Może byś tak ulżył mi w bólu? (ENG) - powiedziałam przekornie.
Harry zatrzymał się i zaczął biec do mnie na wstecznym. To tak śmiesznie wyglądało. Loczek potknął sie raz po drodze,ale w ostateczności nie zaliczył gleby. Wziął ode mnie jedną z walizek. I zarzucił głowę w przód,a następnie w tył. Niestety spadł mu kaptur,który nałożył w celu ukrycia swojej tożsamości. Miał oczywiście jeszcze okulary przeciwsłoneczne i jakieś wąsy,ale i tak bałam się,że zaraz wokół nas zbiegnie sie grupka fanek takich jak ja niegdyś. Nie stało sie tak jednak,bo Harry w trybie natychmiastowym zarzucił kaptur z powrotem na głowę i nikt nie zwrócił na to uwagi. objął mnie ramieniem i razem ruszyliśmy w kierunku mojej mamy i Zuzki. Kiedy już do nich dotarliśmy Loczek puścił walizkę robiąc przy tym wielki hałas i przytulił się do mojej mamy. Chyba się z nią zżył przez te parę dni. Bardzo dużo rozmawiali w szpitalu. Co prawda ja musiałam wszystko tłumaczyć,ale w sumie było to fajne. Moja mama odwzajemniła uścisk Harrego i szepnęła mu do ucha 'Ona cię kocha. Jeśli jej coś jej zrobisz pogadamy inaczej'. Chłopak spojrzał na nią pytająco. Nie zrozumiał jej. Odwrócił sie,więc do mnie z nadzieją,że przetłumaczę. Ja jednak nie chciałam tego tłumaczyć. Powiedziałam tylko:
- Nieważne. (ENG)
Harry puścił moją mamę i przytulił Zuzię. Z nią tez złapał dobry kontakt. Kiedy już sie z nimi pożegnał wziął ode mnie drugą walizkę i powiedział,że poczeka przed bramkami. Zgodziłam się. Loczek powoli odchodził w stronę kontroli,a mi po policzku zaczęła spływać łza. Podbiegłam i wtuliłam się w dwie najważniejsze osoby w moim życiu. Czułam i słyszałam,że one tez płaczą.
- Będzie mi was brakować - mówiłam ocierając łzy z policzka.
- Nam ciebie też kochanie - odpowiedziała mi Zuza robiąc to samo.
- No to może jednak polecicie z nami? - spytałam niepewnie.
- Kotku,podjęłyśmy już decyzję. Nie zmienimy jej - odpowiedziała mi mama przecierając nos.
- No wiem,trudno..
Przytuliłam się do nich,a one objęły mnie od tyłu.
- Harry już na ciebie czeka - powiedziała Zuza psując atmosferę.
- Tak,Kinia. Powinnaś już iść - dodała moja mama.
- Macie rację. Będę tęsknić.
- My też - powiedziały jednocześnie.
- To ja idę. żegnajcie. Będę dzwonić - rzekłam prawie szeptem i obróciłam się w kierunku bramek. Ruszyłam powolnym krokiem,a kiedy dotarłam do Harrego wtuliłam się w niego mocno.
- Spokojnie Kelly,wszystko będzie dobrze. (ENG) - powiedział i pocałował mnie w głowę. Przeszliśmy bramki i wsiedliśmy do prywatnego samolotu chłopców,który po nas przyleciał.
Przez całą drogę w kierunku latającej maszyny płakałam. Tak bardzo będę za nimi tęsknić. Już nawet chciałam uciekać,ale spojrzałam na Harrego,który uśmiechnął sie do mnie czule i zmieniłam zdanie. Nie mogłam go zranić.
W samolocie jeszcze trochę płakałam,ale po jakimś czasie wtuliłam się w Loczka,który siedział obok i usnęłam.
Śniłam o Anglii. Widziałam siebie,ubrana byłam w krótką białą sukienkę w kwiaty. Na nogach miałam różowe szpilki. Wchodziłam do sklepu. Świeciło słońce,to chyba było lato. Kiedy przechodziłam przez próg wszyscy zwrócili swoje spojrzenia na mnie. Pomachałam im z uśmiechem,lecz każdy z nich odwrócił głowę z powodu blasku,który ranił ich oczy. Kiedy tylko opuściłam dłoń światło zniknęło. Spojrzałam na swoją prawą rękę i oniemiałam. Na palcu miałam pierścionek z wielkim,turkusowym brylantem. Domyśliłam się,że był to pierścionek zaręczynowy. Byłam narzeczoną Harrego. Ruszyłam śmiało do przodu. Podeszłam uśmiechnięta do półki ze słodyczami i sięgnęłam po paczkę ciasteczek OREO. Nie zauważyłam,że czyjaś dłoń,również po nią sięga. Nasze palce zetknęły sie,a my gwałtownie odwróciliśmy głowy ku sobie. Nie mogłam uwierzyć własnym oczom. Przede mną stał wysoki blondyn ubrany w czarne rurki i biały t-shirt. Jego włosy były zaczesane do góry i postawione na żel. Chłopak uśmiechnął sie lekko unosząc lekko prawy kącik ust.
- Przepraszam,nie zauważyłam cię (ENG) - powiedziałam niepewnie.
- Nie ma problemu,ja też mogłem spojrzeć - odpowiedział chłopak,a następnie zapytał - Czy my się przypadkiem nie znamy? (ENG)
- Ja znam cie bardzo dobrze,ty mnie raczej w ogóle - powiedziałam smutnie.
- Dziwne,mam wrażenie,że już cię spotkałem. Ale czekaj,skąd mnie znasz?
- Byłeś,i..emmm, nadal jesteś moim idolem Ronan - odpowiedziałam patrząc mu w oczy.
Chłopak stal przez chwilę zdziwiony,lecz nie odrywał ode mnie wzroku. Wyglądał jakby się nad czymś zastanawiał.
- Kurczę,już wiem - zbliżył sie do mnie i złapał mnie za rękę patrząc mi głęboko w oczy - to ty śnisz mi się co jakiś czas od pięciu lat. Powiedz mi, jak masz na imię.
- Ja śnię się tobie? Przecież...to jest niemożliwe.
- A jednak,chyba bym cię nie okłamał. Skoro jestes moją fanką,to powinnaś wiedzieć,że raczej nie okłamuje ludzi,którzy mnie wspierają.
- Ale... - nie wiedziałam co mam powiedzieć.
- Pamiętaj mój pierwszy sen z tobą. Biegałaś po łące właśnie w tej sukience. Już wtedy sie w tobie zakochałem. Nie wiedziałem kim byłaś. Każdej nocy miałem nadzieję,że przyśnisz mi się jeszcze raz. A teraz,spotykam cie,w sklepie,sięgającą po ciasteczka OREO. Wyjaw mi swoje imię.
- Kasia......
- Kasia,to takie pięknie imię. A więc Kasiu,kocham cię - powiedział cały czas czas patrząc mi w oczy i trzymając moją dłoń. Nie wiedziałam co miałam robić. Odwróciłam sie i wybiegłam.
Otworzyłam oczy. Nadal byłam w samolocie,a obok mnie spał Harry. Postanowiłam go nie budzić. Poczułam jednak potrzebę skorzystania z toalety. Powoli,wiec zaczęłam uwalniać moje ramię z jego uścisku. Starałam sie być ostrożna,pech jednak chciał,że Loczek przebudził się.
- Ehmmmmm,co? - powiedział zaspany Harry,przecierając oczy - już jesteśmy?
- Nie,spokojnie. Śpij dalej kotku - powiedziałam do chłopaka.
Loczek otworzył już szeroko oczy i rozejrzał się po samolocie. Swój wzrok zatrzymał właśnie na mnie.
- A ty gdzie sie wybierasz? - zapytał,widocznie zauważył,że wstaje.
- Wiesz,chciałam odwiedzić takie miejsce,które nazywa się łazienka.. Wiesz gdzie je znajdę? - powiedziałam lekko się śmiejąc.
- A co za to będę miał?
- Emmm,a buziak starczy?
- No,może być - powiedział z uśmieszkiem na ustach.
Zbliżyłam sie do niego,oparłam głowę na jego ramieniu i przez chwile patrzyłam w jego oczy.
- To co z tym buziakiem? - zapytał zniecierpliwiony.
- Najpierw powiedz mi gdzie jest łazienka.
- Prosto i na lewo.
- Dziękuję,a teraz masz swoją nagrodę - powiedziałam, dałam mu całusa w policzek i wstałam.
- A co to miało być?
- No,buziak,tak jak obiecałam.
- Liczyłem na coś więcej... - powiedział przekornie odwracając sie w drugą stronę.
- Może będzie więcej,a może nie. Teraz ide odwiedzić łazienkę,wybacz mi na chwile.
- No dobra,to ja tu czekam.
Weszłam do kabiny i osunęłam sie na podłogę. Nie wiedziałam co mam myśleć. Jak byłam nastolatką to zawsze chciałam by coś takiego mi się przytrafiło,nie raz przecież miałam podobne sny. Ale teraz? Teraz to rozwalało mnie od środka. To niby tylko sen,ale jednak... Naprawdę się w tym pogubiłam.. Miałam zostać narzeczoną Harrego? Ronan miał to rozwalić? Co? Co ja w ogóle mówię? Przecież to jest niemożliwe,jedno i drugie. Wstałam i otrząsnęłam się.
- Kelly! Utopiłaś się tam? - zaczął nawoływać mnie Harry.
Nie,nie. Już idę - odpowiedziałam.
Spojrzałam w lustro i otworzyłam drzwi od kabiny. Wróciłam do Loczka i usiadłam obok niego. Wtuliłam się w jego ramię. Zaczęliśmy rozmawiać o Anglii,o tym co będziemy tam robić. W końcu dolecieliśmy na miejsce. Wysiedliśmy z samolotu i ruszyliśmy ku limuzynie wraz naszymi bagażami.
******************************
Witam was znowu misiaczki. <3
Przepraszam,że tak długo mnie nie było,wybaczcie mi to. No to oto jest kolejny rozdział. Mam nadzieję,że się spodoba. Komentujcie jeśli tak,ale jeżeli coś wam nie pasuje to też dajcie znać. Od tej pory będę pisać częściej.
A i jak może zauważyliście,w którymś momencie tego rozdziału przestałam pisać kiedy wypowiedź jest po angielsku,z racji iż będą oni w Anglii to raczej będą rozmawiać właśnie w tym języku. Kiedy pojawi się dialog w języku polskim jakoś to zaznaczę.
Pozdrawiam. xx
- Kelly! Co tak wolno?! (ENG) - krzyczał za mną jeden z członków zespołu ONE DIRECTION.
- No wiesz,jeśli ciągnie się za sobą dwie walizki to nie jest tak łatwo iść,a co dopiero biec. I jeszcze złamana ręką w tym nie pomaga. Może byś tak ulżył mi w bólu? (ENG) - powiedziałam przekornie.
Harry zatrzymał się i zaczął biec do mnie na wstecznym. To tak śmiesznie wyglądało. Loczek potknął sie raz po drodze,ale w ostateczności nie zaliczył gleby. Wziął ode mnie jedną z walizek. I zarzucił głowę w przód,a następnie w tył. Niestety spadł mu kaptur,który nałożył w celu ukrycia swojej tożsamości. Miał oczywiście jeszcze okulary przeciwsłoneczne i jakieś wąsy,ale i tak bałam się,że zaraz wokół nas zbiegnie sie grupka fanek takich jak ja niegdyś. Nie stało sie tak jednak,bo Harry w trybie natychmiastowym zarzucił kaptur z powrotem na głowę i nikt nie zwrócił na to uwagi. objął mnie ramieniem i razem ruszyliśmy w kierunku mojej mamy i Zuzki. Kiedy już do nich dotarliśmy Loczek puścił walizkę robiąc przy tym wielki hałas i przytulił się do mojej mamy. Chyba się z nią zżył przez te parę dni. Bardzo dużo rozmawiali w szpitalu. Co prawda ja musiałam wszystko tłumaczyć,ale w sumie było to fajne. Moja mama odwzajemniła uścisk Harrego i szepnęła mu do ucha 'Ona cię kocha. Jeśli jej coś jej zrobisz pogadamy inaczej'. Chłopak spojrzał na nią pytająco. Nie zrozumiał jej. Odwrócił sie,więc do mnie z nadzieją,że przetłumaczę. Ja jednak nie chciałam tego tłumaczyć. Powiedziałam tylko:
- Nieważne. (ENG)
Harry puścił moją mamę i przytulił Zuzię. Z nią tez złapał dobry kontakt. Kiedy już sie z nimi pożegnał wziął ode mnie drugą walizkę i powiedział,że poczeka przed bramkami. Zgodziłam się. Loczek powoli odchodził w stronę kontroli,a mi po policzku zaczęła spływać łza. Podbiegłam i wtuliłam się w dwie najważniejsze osoby w moim życiu. Czułam i słyszałam,że one tez płaczą.
- Będzie mi was brakować - mówiłam ocierając łzy z policzka.
- Nam ciebie też kochanie - odpowiedziała mi Zuza robiąc to samo.
- No to może jednak polecicie z nami? - spytałam niepewnie.
- Kotku,podjęłyśmy już decyzję. Nie zmienimy jej - odpowiedziała mi mama przecierając nos.
- No wiem,trudno..
Przytuliłam się do nich,a one objęły mnie od tyłu.
- Harry już na ciebie czeka - powiedziała Zuza psując atmosferę.
- Tak,Kinia. Powinnaś już iść - dodała moja mama.
- Macie rację. Będę tęsknić.
- My też - powiedziały jednocześnie.
- To ja idę. żegnajcie. Będę dzwonić - rzekłam prawie szeptem i obróciłam się w kierunku bramek. Ruszyłam powolnym krokiem,a kiedy dotarłam do Harrego wtuliłam się w niego mocno.
- Spokojnie Kelly,wszystko będzie dobrze. (ENG) - powiedział i pocałował mnie w głowę. Przeszliśmy bramki i wsiedliśmy do prywatnego samolotu chłopców,który po nas przyleciał.
Przez całą drogę w kierunku latającej maszyny płakałam. Tak bardzo będę za nimi tęsknić. Już nawet chciałam uciekać,ale spojrzałam na Harrego,który uśmiechnął sie do mnie czule i zmieniłam zdanie. Nie mogłam go zranić.
W samolocie jeszcze trochę płakałam,ale po jakimś czasie wtuliłam się w Loczka,który siedział obok i usnęłam.
Śniłam o Anglii. Widziałam siebie,ubrana byłam w krótką białą sukienkę w kwiaty. Na nogach miałam różowe szpilki. Wchodziłam do sklepu. Świeciło słońce,to chyba było lato. Kiedy przechodziłam przez próg wszyscy zwrócili swoje spojrzenia na mnie. Pomachałam im z uśmiechem,lecz każdy z nich odwrócił głowę z powodu blasku,który ranił ich oczy. Kiedy tylko opuściłam dłoń światło zniknęło. Spojrzałam na swoją prawą rękę i oniemiałam. Na palcu miałam pierścionek z wielkim,turkusowym brylantem. Domyśliłam się,że był to pierścionek zaręczynowy. Byłam narzeczoną Harrego. Ruszyłam śmiało do przodu. Podeszłam uśmiechnięta do półki ze słodyczami i sięgnęłam po paczkę ciasteczek OREO. Nie zauważyłam,że czyjaś dłoń,również po nią sięga. Nasze palce zetknęły sie,a my gwałtownie odwróciliśmy głowy ku sobie. Nie mogłam uwierzyć własnym oczom. Przede mną stał wysoki blondyn ubrany w czarne rurki i biały t-shirt. Jego włosy były zaczesane do góry i postawione na żel. Chłopak uśmiechnął sie lekko unosząc lekko prawy kącik ust.
- Przepraszam,nie zauważyłam cię (ENG) - powiedziałam niepewnie.
- Nie ma problemu,ja też mogłem spojrzeć - odpowiedział chłopak,a następnie zapytał - Czy my się przypadkiem nie znamy? (ENG)
- Ja znam cie bardzo dobrze,ty mnie raczej w ogóle - powiedziałam smutnie.
- Dziwne,mam wrażenie,że już cię spotkałem. Ale czekaj,skąd mnie znasz?
- Byłeś,i..emmm, nadal jesteś moim idolem Ronan - odpowiedziałam patrząc mu w oczy.
Chłopak stal przez chwilę zdziwiony,lecz nie odrywał ode mnie wzroku. Wyglądał jakby się nad czymś zastanawiał.
- Kurczę,już wiem - zbliżył sie do mnie i złapał mnie za rękę patrząc mi głęboko w oczy - to ty śnisz mi się co jakiś czas od pięciu lat. Powiedz mi, jak masz na imię.
- Ja śnię się tobie? Przecież...to jest niemożliwe.
- A jednak,chyba bym cię nie okłamał. Skoro jestes moją fanką,to powinnaś wiedzieć,że raczej nie okłamuje ludzi,którzy mnie wspierają.
- Ale... - nie wiedziałam co mam powiedzieć.
- Pamiętaj mój pierwszy sen z tobą. Biegałaś po łące właśnie w tej sukience. Już wtedy sie w tobie zakochałem. Nie wiedziałem kim byłaś. Każdej nocy miałem nadzieję,że przyśnisz mi się jeszcze raz. A teraz,spotykam cie,w sklepie,sięgającą po ciasteczka OREO. Wyjaw mi swoje imię.
- Kasia......
- Kasia,to takie pięknie imię. A więc Kasiu,kocham cię - powiedział cały czas czas patrząc mi w oczy i trzymając moją dłoń. Nie wiedziałam co miałam robić. Odwróciłam sie i wybiegłam.
Otworzyłam oczy. Nadal byłam w samolocie,a obok mnie spał Harry. Postanowiłam go nie budzić. Poczułam jednak potrzebę skorzystania z toalety. Powoli,wiec zaczęłam uwalniać moje ramię z jego uścisku. Starałam sie być ostrożna,pech jednak chciał,że Loczek przebudził się.
- Ehmmmmm,co? - powiedział zaspany Harry,przecierając oczy - już jesteśmy?
- Nie,spokojnie. Śpij dalej kotku - powiedziałam do chłopaka.
Loczek otworzył już szeroko oczy i rozejrzał się po samolocie. Swój wzrok zatrzymał właśnie na mnie.
- A ty gdzie sie wybierasz? - zapytał,widocznie zauważył,że wstaje.
- Wiesz,chciałam odwiedzić takie miejsce,które nazywa się łazienka.. Wiesz gdzie je znajdę? - powiedziałam lekko się śmiejąc.
- A co za to będę miał?
- Emmm,a buziak starczy?
- No,może być - powiedział z uśmieszkiem na ustach.
Zbliżyłam sie do niego,oparłam głowę na jego ramieniu i przez chwile patrzyłam w jego oczy.
- To co z tym buziakiem? - zapytał zniecierpliwiony.
- Najpierw powiedz mi gdzie jest łazienka.
- Prosto i na lewo.
- Dziękuję,a teraz masz swoją nagrodę - powiedziałam, dałam mu całusa w policzek i wstałam.
- A co to miało być?
- No,buziak,tak jak obiecałam.
- Liczyłem na coś więcej... - powiedział przekornie odwracając sie w drugą stronę.
- Może będzie więcej,a może nie. Teraz ide odwiedzić łazienkę,wybacz mi na chwile.
- No dobra,to ja tu czekam.
Weszłam do kabiny i osunęłam sie na podłogę. Nie wiedziałam co mam myśleć. Jak byłam nastolatką to zawsze chciałam by coś takiego mi się przytrafiło,nie raz przecież miałam podobne sny. Ale teraz? Teraz to rozwalało mnie od środka. To niby tylko sen,ale jednak... Naprawdę się w tym pogubiłam.. Miałam zostać narzeczoną Harrego? Ronan miał to rozwalić? Co? Co ja w ogóle mówię? Przecież to jest niemożliwe,jedno i drugie. Wstałam i otrząsnęłam się.
- Kelly! Utopiłaś się tam? - zaczął nawoływać mnie Harry.
Nie,nie. Już idę - odpowiedziałam.
Spojrzałam w lustro i otworzyłam drzwi od kabiny. Wróciłam do Loczka i usiadłam obok niego. Wtuliłam się w jego ramię. Zaczęliśmy rozmawiać o Anglii,o tym co będziemy tam robić. W końcu dolecieliśmy na miejsce. Wysiedliśmy z samolotu i ruszyliśmy ku limuzynie wraz naszymi bagażami.
******************************
Witam was znowu misiaczki. <3
Przepraszam,że tak długo mnie nie było,wybaczcie mi to. No to oto jest kolejny rozdział. Mam nadzieję,że się spodoba. Komentujcie jeśli tak,ale jeżeli coś wam nie pasuje to też dajcie znać. Od tej pory będę pisać częściej.
A i jak może zauważyliście,w którymś momencie tego rozdziału przestałam pisać kiedy wypowiedź jest po angielsku,z racji iż będą oni w Anglii to raczej będą rozmawiać właśnie w tym języku. Kiedy pojawi się dialog w języku polskim jakoś to zaznaczę.
Pozdrawiam. xx
wtorek, 21 stycznia 2014
Rozdział 7
Podniosłam powieki. Wstałam i Rozejrzałam się. Byłam na wielkiej łące. Spojrzałam na siebie. Miałam na sobie jaśminową sukienkę do kolan,taką jaką kiedyś chciałam mieć na bal gimnazjalny. Przypomniałam sobie te czasy. Nagle usłyszałam jak ktoś także sie budzi. Spojrzałam na bok. Z soczystej trawy wstawał właśnie Harry Styles,mój idol. Kiedy nasze oczy znalazły sie na jednej wysokości on,wziął mnie za rękę i przybliżył się. Miał zamiar mnie pocałować. Oboje zrobiliśmy usta w dziubek,nasze ciała były coraz bliżej,aż tu nagle.............bum!!
- Gdzie ja jestem? - zapytałam budząc się i rozglądając wokoło.
- Jesteś w szpitalu kochanie - odpowiedział mi znajomy głos.
- Co się stało? - spytałam kobiety,która kogoś mi przypominała,lecz nie wiedziałam kogo.
- Miałaś wypadek córeczko. Uderzyłaś się w głowę i masz ją lekko pokaleczoną. Oprócz tego złamałaś prawą rękę. Nie wiadomo w jaki sposób,ale zrobiłaś to - odpowiedziała mi.
Spojrzałam na siebie. Leżałam w szpitalnym łóżku nie mogąc sie ruszyć. Na głowie miałam bandaż,a na ręce miałam gips. Próbowałam przypomnieć co dokładnie sie zdarzyło. Niestety widziałam tylko jak spokojnie jechałam moim autem. a nie,już po chwili wszystko zrozumiałam.
- Zadzwonił telefon,szukałam go w torebce,odebrałam lecz wpadłam w poślizg i po kilku przewrotach w przód wylądowałam w rowie. Usłyszałam jeszcze tylko 'Kelly! Co się dzieje?! (ENG)'. Czyj to był głos? - myślałam na głos.
- Córeczko,przecież ty masz na imię Kinga,a nie Kelly - powiedziała kobieta stojąca obok mojego łóżka.
- Możliwe,ale...mam takie pytanie? Kim jesteś? - zapytałam nieśmiało.
- Nie pamiętasz? Jestem twoją mamą - powiedziała kobieta po pięćdziesiątce wycierając łzy z policzka.
No tak,wszystko już rozumiałam,wszystko sobie przypomniałam.
- Mam na imię Kinga,mam 21 lat i mieszkam w Poznaniu. Moja przyjaciółka to Zuzia,a moja mama nazywa się Anna. Obie mieszkają w Zielonej Górze. Jechałam je odwiedzić i się z nimi pożegnać. A ten głos,ten głos w słuchawce... No tak,to był Harry. Przecież on mnie nazywa Kelly - kolejny raz wypowiedziałam swoje myśli i podniosłam się z łóżka.
- Czemu,ty się masz z nami żegnać? I co,co to za Harry? - zapytała moja rodzicielka.
- Usiądź wygodnie mamo,mam ci wiele do opowiedzenia - powiedziałam uśmiechając sie do niej.
Opowiedziałam jej całą historię,a ona po jej wysłuchaniu wytarła wszystkie łzy,które spłynęły jej po policzku i przytuliła mnie mocno. Kiedy mówiła,że nie chce abym wyjeżdżała do pokoju szpitalnego wparowała Zuza i kolejny raz musiałam opowiadać o Harrym i o wyjeździe do Anglii.
- Ale jak to wyjeżdżasz? - zapytała moja przyjaciółka.
- Chciałam,abyście jechały ze mną,ale widzę,że chyba wam tu dobrze - odpowiedziałam patrząc na najbliższe mi osoby.
Obie uśmiechnęły sie do mnie czule i złapały moje dłonie. Nie musiały nic mówić,wiedziałam,że chciały przekazać mi,że mogę dzwonić do nich w każdej chwili.
Po chwili przyszła pielęgniarka i kazała opuścić pokój moim gościom. Dziewczyny wyszły machając mi na pożegnanie.
- Proszę pani,gdzie jest moja komórka? - zapytałam niskiej brunetki odwróconej tyłem do mojego łóżka.
- Powinna być w szufladzie szafki nocnej po prawej stronie - powiedziała odwracając się w moim kierunku - Jak się pani czuje?
Nie mogłam nic powiedzieć,Wpatrywałam się w jej oczy. Miały one ten sam kolor co oczy Harrego. Dokładnie taki sam odcień zielonej trawy jak u mojego idola. No właśnie,Harry,dzwonił do mnie.
- Już lepiej,dziękuję - odpowiedziałam pielęgniarce, sięgnęłam sprawną ręką do szuflady i wyciągnęłam telefon. Kiedy spojrzałam na ekran zamarłam. Miałam 46 nieodebranych połączeń i 105 wiadomości. Zegar w prawym rogu pokazywał godzinę 18:23,więc z tego co pamiętam minęło tylko trochę ponad pięć godzin od wypadku. Pomyślałam,że sprawdzę,kto się tak o mnie martwił. Otworzyłam najpierw skrzynkę odbiorczą. Przejechałam palcem po ekranie czytając nadawców wiadomości. W zasadzie to jednego - Harrego. Pomyślałam,że to pewnie również on dzwonił do mnie tyle razy w obawie,że coś mi sie stało. Moja intuicja mnie nie myliła,wszystkie nieodebrane połączenia były właśnie od niego. Postanowiłam oddzwonić i wyjaśnić sytuację.
- Harry? - zapytałam z niepewnością.
- Kelly,co się z tobą działo?! Czemu nie odbierałaś?! (ENG) - wykrzyczał.
- Jechałam do mamy i...........miałam wypadek. (ENG)
- Wypadek?! Gdzie ty jesteś? Muszę do ciebie przyjechać.
- Harry,nie musisz. Wszystko jest ok. (ENG) - próbowałam go uspokoić.
- Gdzie jesteś?! - powtórzył pytanie.
- W szpitalu,w Zielonej Górze. (ENG)
- Już do ciebie jadę. (ENG)
- Ale.......... - nie zdążyłam dokończyć zdania,rozłączył się.
Odłożyłam komórkę do szuflady wcześniej sprawdzając godzinę. Było dopiero przed 19,a ja byłam strasznie zmęczona. Położyłam głowę na poduszce,a moje powieki zrobiły sie ciężkie. Zasnęłam.
Kiedy się obudziłam na dworze powoli świtało. Nie możliwe żebym aż tak długo spała. Rozejrzałam się po pokoju,w którym byłam. Na krześle tuż obok mnie spał mężczyzna,jego ciemne loczki przykrywały oczy. Nie były jednak aż tak długie by zakryć otwarte usta,z których co chwile wydobywał sie dźwięk chrapania. On był taki uroczy. Roześmiałam się cicho z nadzieją,że nie obudzę śpiącego. Niestety,nie udało się.
- Co,co gdzie ja jestem? (ENG) - powiedział mężczyzna podnosząc się gwałtownie z siedziska.
- Jesteś w szpitalu,przy mnie. Ale nie wiem co tu robisz i jak mnie znalazłeś Harry? (ENG) - odpowiedziałam zielonookiemu przystojniakowi.
- Przyjechałem się z tobą zobaczyć. W odnalezieniu ciebie pomogła mi twoja koleżanka,ta co była na koncercie. Minąłem się z nią na korytarzu. Była jeszcze z jakąś kobietą,czy to twoja mama Kelly? (ENG)
- Tak. (ENG) - przytaknęłam.
Harry złapał mnie za rękę i powiedział:
- Już wiem po kim odziedziczyłaś taki piękny uśmiech. (ENG)
W moim oku zakręciła się łza. To było takie słodkie. Styles zauważył to i pocałował moją lewą dłoń. Wydaję mi się,że się zarumieniłam,bo chłopak zaśmiał sie i słodko i posłał mi kolejnego całusa,tym razem w powietrzu.
Poczułam,że moja miłość do niego nie zmieniła się kiedy miałam z nim większy kontakt,kiedy wogóle miałam z nim jakiś kontakt,a nie tylko jego spojrzenie na plakacie w mojej sypialni. Z moich przemyśleń wyrwała mnie pielęgniarka,która przyniosła mi śniadanie. Harry tez postanowił cos zjeść,udał sie,wiec do stołówki obiecujac,ze zaraz wróci. Po paru minutach był juz z powrotem z kanapką w ręce.
- Wyszłoby szybciej,ale na dole złapały mnie jakieś fanki. (ENG) - wytłumaczył się,ze spóźnienia,którego wcale nie było. Kiedy oboje zjedliśmy,a pielęgniarka zabrała mi tacę zaczęliśmy rozmawiać o wszystkim i o niczym. Mieliśmy taki dobry kontakt. Ja wiedziałam o nim wszystko i miałam do niego tyle pytań,on nie wiedział o mnie prawie nic,więc pytań było jeszcze więcej. Także nigdy nie brakowało nam tematów. Cieszyłam się,że Harry zachowuję sie jak normalny człowiek,a nie jak celebryta,z którym nie można zamienić nawet słowa,bo to mu przeszkadza. On był wspaniały i idealny pod każdym względem.
Wieczorem przyszedł do mnie lekarz i powiedział,że muszę zostać na obserwację. Styles postanowił,że zadzwoni do chłopaków by wrócili do Anglii,bo nie wiadomo ile jeszcze zostanę w szpitalu.
Dni mijały mi jednak bardzo szybko,cały czas był przy mnie Harry. Bardzo często przychodziły też dziewczyny - moja mama i Zuzka. Mój idol jednak nie opuszczał mnie nawet na chwilę. To było takie słodkie jak on troszczył się o mnie każdego ranka i pomagał mi w różnych czynnościach. Nie raz juz bowiem zbiłam szklankę,albo nie mogłam poradzić sobie z rozczesaniem włosów. On był zawsze obok,był moją zastępczą prawą ręką. Dziękowałam mu za to każdego dnia,ale on nie chciał tego słuchać. Prosiłam tez by mnie nie zostawiał. Tak bardzo mi zależało by był przy mnie. Harry zawsze odpowiadał:
- Zostawić ciebie? Nie żartuj. Takiego skarbu trzeba pilnować. (ENG)
******************************
Uznałam,że jeszcze będę pisać to opowiadanie. To dla was misiaczki.
Rozdział mi wyszedł chujowy,ale no nic. Proszę o komentarze. I jeżeli wam się podoba to,czy moglibyście powysyłać linki znajomym....? to dla mnie bardzo ważne.
na kolejny rodział będziecie musieli trochę poczekać. przede mną wiele nauki i czytania. ugh... ;/
kocham was całym moim serduszkiem. xx
- Gdzie ja jestem? - zapytałam budząc się i rozglądając wokoło.
- Jesteś w szpitalu kochanie - odpowiedział mi znajomy głos.
- Co się stało? - spytałam kobiety,która kogoś mi przypominała,lecz nie wiedziałam kogo.
- Miałaś wypadek córeczko. Uderzyłaś się w głowę i masz ją lekko pokaleczoną. Oprócz tego złamałaś prawą rękę. Nie wiadomo w jaki sposób,ale zrobiłaś to - odpowiedziała mi.
Spojrzałam na siebie. Leżałam w szpitalnym łóżku nie mogąc sie ruszyć. Na głowie miałam bandaż,a na ręce miałam gips. Próbowałam przypomnieć co dokładnie sie zdarzyło. Niestety widziałam tylko jak spokojnie jechałam moim autem. a nie,już po chwili wszystko zrozumiałam.
- Zadzwonił telefon,szukałam go w torebce,odebrałam lecz wpadłam w poślizg i po kilku przewrotach w przód wylądowałam w rowie. Usłyszałam jeszcze tylko 'Kelly! Co się dzieje?! (ENG)'. Czyj to był głos? - myślałam na głos.
- Córeczko,przecież ty masz na imię Kinga,a nie Kelly - powiedziała kobieta stojąca obok mojego łóżka.
- Możliwe,ale...mam takie pytanie? Kim jesteś? - zapytałam nieśmiało.
- Nie pamiętasz? Jestem twoją mamą - powiedziała kobieta po pięćdziesiątce wycierając łzy z policzka.
No tak,wszystko już rozumiałam,wszystko sobie przypomniałam.
- Mam na imię Kinga,mam 21 lat i mieszkam w Poznaniu. Moja przyjaciółka to Zuzia,a moja mama nazywa się Anna. Obie mieszkają w Zielonej Górze. Jechałam je odwiedzić i się z nimi pożegnać. A ten głos,ten głos w słuchawce... No tak,to był Harry. Przecież on mnie nazywa Kelly - kolejny raz wypowiedziałam swoje myśli i podniosłam się z łóżka.
- Czemu,ty się masz z nami żegnać? I co,co to za Harry? - zapytała moja rodzicielka.
- Usiądź wygodnie mamo,mam ci wiele do opowiedzenia - powiedziałam uśmiechając sie do niej.
Opowiedziałam jej całą historię,a ona po jej wysłuchaniu wytarła wszystkie łzy,które spłynęły jej po policzku i przytuliła mnie mocno. Kiedy mówiła,że nie chce abym wyjeżdżała do pokoju szpitalnego wparowała Zuza i kolejny raz musiałam opowiadać o Harrym i o wyjeździe do Anglii.
- Ale jak to wyjeżdżasz? - zapytała moja przyjaciółka.
- Chciałam,abyście jechały ze mną,ale widzę,że chyba wam tu dobrze - odpowiedziałam patrząc na najbliższe mi osoby.
Obie uśmiechnęły sie do mnie czule i złapały moje dłonie. Nie musiały nic mówić,wiedziałam,że chciały przekazać mi,że mogę dzwonić do nich w każdej chwili.
Po chwili przyszła pielęgniarka i kazała opuścić pokój moim gościom. Dziewczyny wyszły machając mi na pożegnanie.
- Proszę pani,gdzie jest moja komórka? - zapytałam niskiej brunetki odwróconej tyłem do mojego łóżka.
- Powinna być w szufladzie szafki nocnej po prawej stronie - powiedziała odwracając się w moim kierunku - Jak się pani czuje?
Nie mogłam nic powiedzieć,Wpatrywałam się w jej oczy. Miały one ten sam kolor co oczy Harrego. Dokładnie taki sam odcień zielonej trawy jak u mojego idola. No właśnie,Harry,dzwonił do mnie.
- Już lepiej,dziękuję - odpowiedziałam pielęgniarce, sięgnęłam sprawną ręką do szuflady i wyciągnęłam telefon. Kiedy spojrzałam na ekran zamarłam. Miałam 46 nieodebranych połączeń i 105 wiadomości. Zegar w prawym rogu pokazywał godzinę 18:23,więc z tego co pamiętam minęło tylko trochę ponad pięć godzin od wypadku. Pomyślałam,że sprawdzę,kto się tak o mnie martwił. Otworzyłam najpierw skrzynkę odbiorczą. Przejechałam palcem po ekranie czytając nadawców wiadomości. W zasadzie to jednego - Harrego. Pomyślałam,że to pewnie również on dzwonił do mnie tyle razy w obawie,że coś mi sie stało. Moja intuicja mnie nie myliła,wszystkie nieodebrane połączenia były właśnie od niego. Postanowiłam oddzwonić i wyjaśnić sytuację.
- Harry? - zapytałam z niepewnością.
- Kelly,co się z tobą działo?! Czemu nie odbierałaś?! (ENG) - wykrzyczał.
- Jechałam do mamy i...........miałam wypadek. (ENG)
- Wypadek?! Gdzie ty jesteś? Muszę do ciebie przyjechać.
- Harry,nie musisz. Wszystko jest ok. (ENG) - próbowałam go uspokoić.
- Gdzie jesteś?! - powtórzył pytanie.
- W szpitalu,w Zielonej Górze. (ENG)
- Już do ciebie jadę. (ENG)
- Ale.......... - nie zdążyłam dokończyć zdania,rozłączył się.
Odłożyłam komórkę do szuflady wcześniej sprawdzając godzinę. Było dopiero przed 19,a ja byłam strasznie zmęczona. Położyłam głowę na poduszce,a moje powieki zrobiły sie ciężkie. Zasnęłam.
Kiedy się obudziłam na dworze powoli świtało. Nie możliwe żebym aż tak długo spała. Rozejrzałam się po pokoju,w którym byłam. Na krześle tuż obok mnie spał mężczyzna,jego ciemne loczki przykrywały oczy. Nie były jednak aż tak długie by zakryć otwarte usta,z których co chwile wydobywał sie dźwięk chrapania. On był taki uroczy. Roześmiałam się cicho z nadzieją,że nie obudzę śpiącego. Niestety,nie udało się.
- Co,co gdzie ja jestem? (ENG) - powiedział mężczyzna podnosząc się gwałtownie z siedziska.
- Jesteś w szpitalu,przy mnie. Ale nie wiem co tu robisz i jak mnie znalazłeś Harry? (ENG) - odpowiedziałam zielonookiemu przystojniakowi.
- Przyjechałem się z tobą zobaczyć. W odnalezieniu ciebie pomogła mi twoja koleżanka,ta co była na koncercie. Minąłem się z nią na korytarzu. Była jeszcze z jakąś kobietą,czy to twoja mama Kelly? (ENG)
- Tak. (ENG) - przytaknęłam.
Harry złapał mnie za rękę i powiedział:
- Już wiem po kim odziedziczyłaś taki piękny uśmiech. (ENG)
W moim oku zakręciła się łza. To było takie słodkie. Styles zauważył to i pocałował moją lewą dłoń. Wydaję mi się,że się zarumieniłam,bo chłopak zaśmiał sie i słodko i posłał mi kolejnego całusa,tym razem w powietrzu.
Poczułam,że moja miłość do niego nie zmieniła się kiedy miałam z nim większy kontakt,kiedy wogóle miałam z nim jakiś kontakt,a nie tylko jego spojrzenie na plakacie w mojej sypialni. Z moich przemyśleń wyrwała mnie pielęgniarka,która przyniosła mi śniadanie. Harry tez postanowił cos zjeść,udał sie,wiec do stołówki obiecujac,ze zaraz wróci. Po paru minutach był juz z powrotem z kanapką w ręce.
- Wyszłoby szybciej,ale na dole złapały mnie jakieś fanki. (ENG) - wytłumaczył się,ze spóźnienia,którego wcale nie było. Kiedy oboje zjedliśmy,a pielęgniarka zabrała mi tacę zaczęliśmy rozmawiać o wszystkim i o niczym. Mieliśmy taki dobry kontakt. Ja wiedziałam o nim wszystko i miałam do niego tyle pytań,on nie wiedział o mnie prawie nic,więc pytań było jeszcze więcej. Także nigdy nie brakowało nam tematów. Cieszyłam się,że Harry zachowuję sie jak normalny człowiek,a nie jak celebryta,z którym nie można zamienić nawet słowa,bo to mu przeszkadza. On był wspaniały i idealny pod każdym względem.
Wieczorem przyszedł do mnie lekarz i powiedział,że muszę zostać na obserwację. Styles postanowił,że zadzwoni do chłopaków by wrócili do Anglii,bo nie wiadomo ile jeszcze zostanę w szpitalu.
Dni mijały mi jednak bardzo szybko,cały czas był przy mnie Harry. Bardzo często przychodziły też dziewczyny - moja mama i Zuzka. Mój idol jednak nie opuszczał mnie nawet na chwilę. To było takie słodkie jak on troszczył się o mnie każdego ranka i pomagał mi w różnych czynnościach. Nie raz juz bowiem zbiłam szklankę,albo nie mogłam poradzić sobie z rozczesaniem włosów. On był zawsze obok,był moją zastępczą prawą ręką. Dziękowałam mu za to każdego dnia,ale on nie chciał tego słuchać. Prosiłam tez by mnie nie zostawiał. Tak bardzo mi zależało by był przy mnie. Harry zawsze odpowiadał:
- Zostawić ciebie? Nie żartuj. Takiego skarbu trzeba pilnować. (ENG)
******************************
Uznałam,że jeszcze będę pisać to opowiadanie. To dla was misiaczki.
Rozdział mi wyszedł chujowy,ale no nic. Proszę o komentarze. I jeżeli wam się podoba to,czy moglibyście powysyłać linki znajomym....? to dla mnie bardzo ważne.
na kolejny rodział będziecie musieli trochę poczekać. przede mną wiele nauki i czytania. ugh... ;/
kocham was całym moim serduszkiem. xx
piątek, 17 stycznia 2014
KRÓTKIE OGŁOSZENIA
Uwaga,uwaga. Mam bardzo ważną wiadomość. Prawdopodobnie usuwam bloga. Nie widzę by ktokolwiek go czytał. Smuci mnie to,ale trudno. Jeśli chcesz aby blog nie został usunięty,zostaw tutaj komentarz,wyślij linki znajomym. Potrzębuję inspiracji i chęci by dalej pisać. Kocham was. xx
środa, 1 stycznia 2014
Rozdział 6
Obudziłam się około godziny 10. Spojrzałam na telefon. Miałam cztery nieodebrane połączenia i jedenaście wiadomości. Postanowiłam,że sprawdzę je później. Poszłam do toalety,ubrałam się i zrobiłam sobie płatki na mleku. Włączyłam na laptopie playlistę z piosenkami mojego idola - Ronana Parke'a. Nie wiem,dlaczego,ale nie chciałam na razie myśleć o Harrym,Zaynie,Lousie,Niallu i Liamie. Słuchając utworów dwudziesto-trzy letniego już mężczyzny sprzed ośmiu lat wspominałam chwile kiedy byłam jeszcze nastolatką. Pamiętam dokładnie te czasy. Byłam strasznie zakochana w tym blondynie,który w wieku jedenastu lat prawie wygrał BRITAIN'S GOT TALENT. Moim największym marzeniem było go zobaczyć i z nim porozmawiać. Płakałam każdej nocy,bo wiedziałam,że to się nigdy nie spełni. Teraz w oku również zakręciła się łezka. Minęło już bowiem tyle lat,a marzenie dalej było niespełnione. Nie chciałam zacząć płakać. Zacisnęłam pięści i zagryzłam wargę. Próbowałam powstrzymać łzy. Usiadłam na kanapie,włączyłam facebooka i weszłam na stronę,którą parę lat temu prowadziłam z Olą. Była moją najlepszą przyjaciółka przez długi czas,niedawno wyleciała do Ameryki na studia. Nadal utrzymujemy kontakt,ale już nie jesteśmy tak bardzo zżyte. Stronka nazywała się RONAN PARKE POLAND i chociaż zebrała bardzo dużo lajków,a ja rozmawiałam z menadżerem naszego aniołka to niestety z powodu niezgody pomiędzy polskimi politykami koncert nie odbył się. Weszłam w zdjęcia i przeczytałam opis do każdego z nich. W końcu dotarłam do fotek,które dodane były jeszcze kiedy strona nie była bardzo rozwinięta. Zobaczyłam zdjęcie Ronana z jego dwoma przyjaciółkami,opublikowała je Ola dodając przepiękny opis. Do dziś znam go na pamięć w dwóch językach: polskim i angielskim.
- Dziś jest kiepski dzień,nadzieja nie wystarcza,ból już też. Chcę czegoś więcej od życia,nic już nie pomaga. Dziękuję Ronan,że trzymasz mnie jeszcze. Może nie za rękę,ale za serce. Wierzę - wyrecytowałam pełna dumy. Już miałam powtórzyć wszystko tylko,że po angielsku,ale moja komórka zadzwoniła dając mi znać,że ktoś czegoś ode mnie chce. Wstałam z kanapy i poczłapałam po telefon.
- Halo? - powiedziałam do słuchawki.
- Gdzie ty się podziewasz kocie? - zapytała osoba po drugiej stronie.
- Jestem w domu,tam gdzie mnie podwiozłeś Harry. A właśnie,czy moje auto już jest? Czekaj,zaraz sprawdzę - powiedziałam w pełni przekonana,że zadzwonił do mnie jeden z członków mojego ulubionego boysbandu.
- Stop,stop,stop. Jaki Harry? Co się zdarzyło? O czym nie wiem? - zaczęła wypytywać się niewiadoma mi osoba.
- Moment,z kim ja rozmawiam? - zapytałam.
- Jeju,dziewczyno. To ja,Zuza.
- O jacie,kochanie. Co się z tobą dzieje? Gdzie ty jesteś? Jak dotarłaś do domu?
- Spokojnie,jestem w domu i czekam na ciebie. Musisz mi opowiedzieć o co chodzi z Harrym i z tym autem. Przyjeżdżaj.
- Okej,uszykuję się i będę gdzieś za dwie godzinki. Papa - rozłączyłam się nie czekając nawet na odpowiedź. Odłożyłam pustą miskę po płatkach do zlewu i ruszyłam ku łazience w celu zrobienia sobie jakiegoś lekkiego makijażu. Nigdy za dużo się nie malowałam. Chciałam,aby faceci pokochali mnie za to jak wyglądam bez makijażu,a nie z tapetą na twarzy. Lekko podkręciłam rzęsy,nałożyłam bezowy cień do powiek i przejechałam usta różowym błyszczykiem,wcześniej myjąc zęby. Następnie poszłam do pokoju i spakowałam szybko torebkę. Ruszyłam do holu gdzie włożyłam trampki na koturnie i narzuciłam mój szary płaszcz. Wychodząc wzięłam jeszcze telefon ze stołu i kluczyki z półki obok. Zamknęłam mieszkanie i zbiegłam ze schodów. Przypomniałam sobie,że będąc w domu nie sprawdziłam czy moje auto rzeczywiście stoi przed blokiem. Zapomniałam również o tym,że na telefonie nadal miałam nieprzeczytane wiadomości i nieodebrane połączenia. Postanowiłam zatrzymać się na klatce i wszystko posprawdzać. Zaczęłam od połączeń. No tak,wszystkie od Zuzki. Wiadomości były zaś od operatora,mamy i dwa od Harrego:
" Dzień dobry. Już tęsknię. Kiedy się zobaczymy? " (ENG)
" Twoje auto powinno już stać pod blokiem. Miłego dnia. " (ENG)
Kurcze,on mnie nawet nie znał,a widać,że naprawdę mu na mnie zależy. Przecież działy się rzeczy,które mi się śniły każdej nocy jak byłam młodsza. To jest po prostu niemożliwe. Dzięki ostatniej wiadomości miałam pewność,że mój samochód jest nadal mój. Bez zastanowienia,więc poszłam w kierunku parkingu przed blokiem. Harry się nie mylił,już po sekundzie ujrzałam białego Mini Coopera z naklejką 'Na zawsze' na zderzaku. Dostałam go od mojego byłego rok temu. Mieliśmy być razem na zawsze,jednak on musiał wyjechać do Stanów i musieliśmy się pożegnać,bo oboje wiedzieliśmy,że związek na odległość to nie jest łatwa sprawa. Wsiadłam do auta i wybrałam numer mojej rodzicielki.
- Cześć mamo,jesteś może w domu? - zapytałam.
- Wiesz co,aktualnie jestem na mieście. A co,wybierasz się do nas?
- Tak,właśnie jadę do Zuzki. Muszę jej coś opowiedzieć. Do ciebie też później zajadę. Daj mi znać,jak będziesz w domu.
- Ok. Kocham cię - powiedziałam moja mama i odłożyła słuchawkę.
Ja włączyłam silnik i ruszyłam w kierunku Zielonej Góry.
Na początku droga była spokojna i łatwo się jechało. Co prawda był 15 lutego,czyli trwała jeszcze zima,ale na jezdni nie widać było śniegu i jechało mało aut. W którymś momencie zaczął padać deszcz. Dobrze,że miałam sprawne wycieraczki. Jechałam jeszcze przez jaki czas,aż w końcu poznałam znajomą drogę. Przed Zieloną jest taka mała wioseczka - Świdnica. To przez nią właśnie przejeżdżałam. Nagle,zadzwonił mi telefon. Wcześniej wrzuciłam go do torebki,więc teraz musiałam tam trochę pogrzebać w celu znalezienia go. Szperałam i przerzucałam różne rzeczy nadal trzymając jedna rękę na kierownicy. Kiedy tylko znalazłam komórkę i odebrałam ją wpadłam w poślizg. Nie mogłam zapanować nad samochodem. Auto zrobiło przerzut w przód i wylądowało w rowie. Moje oczy powoli zamykały się,usłyszałam jednak głośny krzyk ze słuchawki mojego telefonu:
- Kelly!!!! Co się dzieje?!!!! (ENG)
******************************
Siemka,kolejny rozdzialik. Może nie jest taki długi,jak chciałam,ale cóż. Mam pomysł co do kolejnego. Nie co do treści,raczej czegoś innego. Zresztą zobaczycie. Kocham was. xx
- Dziś jest kiepski dzień,nadzieja nie wystarcza,ból już też. Chcę czegoś więcej od życia,nic już nie pomaga. Dziękuję Ronan,że trzymasz mnie jeszcze. Może nie za rękę,ale za serce. Wierzę - wyrecytowałam pełna dumy. Już miałam powtórzyć wszystko tylko,że po angielsku,ale moja komórka zadzwoniła dając mi znać,że ktoś czegoś ode mnie chce. Wstałam z kanapy i poczłapałam po telefon.
- Halo? - powiedziałam do słuchawki.
- Gdzie ty się podziewasz kocie? - zapytała osoba po drugiej stronie.
- Jestem w domu,tam gdzie mnie podwiozłeś Harry. A właśnie,czy moje auto już jest? Czekaj,zaraz sprawdzę - powiedziałam w pełni przekonana,że zadzwonił do mnie jeden z członków mojego ulubionego boysbandu.
- Stop,stop,stop. Jaki Harry? Co się zdarzyło? O czym nie wiem? - zaczęła wypytywać się niewiadoma mi osoba.
- Moment,z kim ja rozmawiam? - zapytałam.
- Jeju,dziewczyno. To ja,Zuza.
- O jacie,kochanie. Co się z tobą dzieje? Gdzie ty jesteś? Jak dotarłaś do domu?
- Spokojnie,jestem w domu i czekam na ciebie. Musisz mi opowiedzieć o co chodzi z Harrym i z tym autem. Przyjeżdżaj.
- Okej,uszykuję się i będę gdzieś za dwie godzinki. Papa - rozłączyłam się nie czekając nawet na odpowiedź. Odłożyłam pustą miskę po płatkach do zlewu i ruszyłam ku łazience w celu zrobienia sobie jakiegoś lekkiego makijażu. Nigdy za dużo się nie malowałam. Chciałam,aby faceci pokochali mnie za to jak wyglądam bez makijażu,a nie z tapetą na twarzy. Lekko podkręciłam rzęsy,nałożyłam bezowy cień do powiek i przejechałam usta różowym błyszczykiem,wcześniej myjąc zęby. Następnie poszłam do pokoju i spakowałam szybko torebkę. Ruszyłam do holu gdzie włożyłam trampki na koturnie i narzuciłam mój szary płaszcz. Wychodząc wzięłam jeszcze telefon ze stołu i kluczyki z półki obok. Zamknęłam mieszkanie i zbiegłam ze schodów. Przypomniałam sobie,że będąc w domu nie sprawdziłam czy moje auto rzeczywiście stoi przed blokiem. Zapomniałam również o tym,że na telefonie nadal miałam nieprzeczytane wiadomości i nieodebrane połączenia. Postanowiłam zatrzymać się na klatce i wszystko posprawdzać. Zaczęłam od połączeń. No tak,wszystkie od Zuzki. Wiadomości były zaś od operatora,mamy i dwa od Harrego:
" Dzień dobry. Już tęsknię. Kiedy się zobaczymy? " (ENG)
" Twoje auto powinno już stać pod blokiem. Miłego dnia. " (ENG)
Kurcze,on mnie nawet nie znał,a widać,że naprawdę mu na mnie zależy. Przecież działy się rzeczy,które mi się śniły każdej nocy jak byłam młodsza. To jest po prostu niemożliwe. Dzięki ostatniej wiadomości miałam pewność,że mój samochód jest nadal mój. Bez zastanowienia,więc poszłam w kierunku parkingu przed blokiem. Harry się nie mylił,już po sekundzie ujrzałam białego Mini Coopera z naklejką 'Na zawsze' na zderzaku. Dostałam go od mojego byłego rok temu. Mieliśmy być razem na zawsze,jednak on musiał wyjechać do Stanów i musieliśmy się pożegnać,bo oboje wiedzieliśmy,że związek na odległość to nie jest łatwa sprawa. Wsiadłam do auta i wybrałam numer mojej rodzicielki.
- Cześć mamo,jesteś może w domu? - zapytałam.
- Wiesz co,aktualnie jestem na mieście. A co,wybierasz się do nas?
- Tak,właśnie jadę do Zuzki. Muszę jej coś opowiedzieć. Do ciebie też później zajadę. Daj mi znać,jak będziesz w domu.
- Ok. Kocham cię - powiedziałam moja mama i odłożyła słuchawkę.
Ja włączyłam silnik i ruszyłam w kierunku Zielonej Góry.
Na początku droga była spokojna i łatwo się jechało. Co prawda był 15 lutego,czyli trwała jeszcze zima,ale na jezdni nie widać było śniegu i jechało mało aut. W którymś momencie zaczął padać deszcz. Dobrze,że miałam sprawne wycieraczki. Jechałam jeszcze przez jaki czas,aż w końcu poznałam znajomą drogę. Przed Zieloną jest taka mała wioseczka - Świdnica. To przez nią właśnie przejeżdżałam. Nagle,zadzwonił mi telefon. Wcześniej wrzuciłam go do torebki,więc teraz musiałam tam trochę pogrzebać w celu znalezienia go. Szperałam i przerzucałam różne rzeczy nadal trzymając jedna rękę na kierownicy. Kiedy tylko znalazłam komórkę i odebrałam ją wpadłam w poślizg. Nie mogłam zapanować nad samochodem. Auto zrobiło przerzut w przód i wylądowało w rowie. Moje oczy powoli zamykały się,usłyszałam jednak głośny krzyk ze słuchawki mojego telefonu:
- Kelly!!!! Co się dzieje?!!!! (ENG)
******************************
Siemka,kolejny rozdzialik. Może nie jest taki długi,jak chciałam,ale cóż. Mam pomysł co do kolejnego. Nie co do treści,raczej czegoś innego. Zresztą zobaczycie. Kocham was. xx
wtorek, 24 grudnia 2013
Rozdział 5.
Była już godzina 17:55,za pięć minut miał się zacząć koncert. Siedziałam
z niecierpliwością aż w końcu wyjdą na scenę. Wpatrywałam się w jeden
punkt,w wielki sześcioosobowy fotel. Zastanawiałam się po co on tam
stoi. Nagle,materiał,który miał być kurtyną poruszył się,a ja zobaczyłam
rękę Harrego. Byłam pewna,że to właśnie jego dłoń. Rozpoznałabym ją na
kilometr. Nieświadomie zaczęłam piszczeć,a ręką mojego ulubieńca
odsunęła lekko płachtę. Ujrzałam błysk w jego zielonych oczach. Nie
zwróciłam uwagi,że cały stadion patrzy się na mnie ze zdziwieniem. No
tak,pisnęłam. Zapomniałam. Spojrzałam się za siebie. Jeju,ile tam było
osób.
- Kinia,co ty tam zobaczyłaś,że tak zwracasz na siebie uwagę? - zapytała mnie zaciekawiona Zuzka.
- Rękę Hazzy - odpowiedziałam przenosząc wzrok na przyjaciółkę.
- Skąd masz pewność,że to była akurat jego? Może jakiegoś kamerzysty czy coś.
- Zuziu,ja wszędzie poznam dłoń loczka. Wszędzie.
Nagle z dotąd niewidocznych urządzonek buchnął dym. Z głośników usłyszałyśmy pierwsze dźwięki BSE. Wszystkie zaczęłyśmy piszczeć. Zespół miał już jedenaście lat,oni byli przy trzydziestce,a my nadal ich kochałyśmy. To było piękne. Pierwszy na scenę wszedł Harry,to on przecież zaczynał piosenkę. Z oczu popłynęły mi łzy. Tak bardzo się za nim stęskniłam. Widzieć go na żywo to nie to samo co patrzeć na jego zdjęcie powieszone na ścianie. Następnie po kolei pojawiali się Zayn,Liam i Niall. Na końcu wszedł Louis. Oni tak pięknie wyglądali w świetle reflektorów. Kiedy skończyli pierwszą piosenkę dziewczyny zaczęły piszczeć. Chłopcy przywitali się z nami. O dziwo powiedzieli 'Witaj Polsko. Dzien Dobry' i zaśpiewali kolejną piosenkę. Tym razem WHAT MAKES YOU BEATIFUL. Ja zawsze płakałam przy tej piosence,ona zawsze poprawiała mi nastrój. Pomagała mi zrozumieć,że naprawdę jestem piękna. Teraz też nie obyło sie bez łez. Zuzia zauważyła je, wytarła swoją dłonią i szepnęła do ucha:
- Ty naprawdę jesteś piękna.
Niestety,te słowa wywołały jeszcze większy płacz. Kochałam ją za to co dla mnie robi już od ośmiu lat. Chłopcy skończyli utwór i Zayn powiedział:
- Szukamy pięknej dziewczyny. Widzieliśmy ją wiele lat temu w Polsce. Jeden z nas zakochał sie w niej. Mamy nadzieję,że ją dzisiaj znajdziemy. A może to ty? (ENG)
Tak bardzo chciałabym być tą dziewczyną. Aż przeszły mnie dreszcze. Chłopcy zaśpiewali jeszcze parę utworów,ale nie pamiętam jakich,bo patrzyłam tylko na Harrego. Na to jak sie ruszał,jak sie uśmiechał i jak na mnie patrzył. Jego wzrok co chwile wędrował właśnie na mnie. Nwm dlaczego. Może to dlatego,ze jestem w pierwszym rzędzie. Albo,że jestem taka brzydka i mam dredy. W każdym razie rozpierała mnie radość. Dziękowałam Bogu za każde spojrzenie. Gdy koncert miał sie powoli kończyć chłopcy zebrali się i naradzili,jakby coś knuli. Następnie Zayn zaczął śpiewać acapella:
- Jestem Zayn,a to Louis,Liam i Niall. Jesteśmy tu dla ciebie. Harry schował się za kurtyną i szykuje kwiaty. Czy chciałabyś je dostać? (ENG) - rozglądnął się po stadionie i zatrzymał wzrok na mnie. Nagle,ze sceny wyłoniły sie schodki prowadzące wprost do Harrego,który stał teraz w t-shircie przypominającym garnitur. W ręku trzymał bukiet białych goździków. Jezu,moje ulubione kwiaty. Nagle z głośników usłyszeliśmy dźwięki fortepianu,który grał melodię ślubna. Jak ja dawno nie byłam na takiej uroczystości. Harry zaczął powolnym krokiem podążać ku schodom. Wszystkie dziewczyny piszczały. Mi serce waliło jak oszalałe. Byłam taka ciekawa kim będzie ta dziewczyna. Modliłam sie w duchu,aby to była Zuzka. Po zerwaniu z Bartkiem pewnie nie trzyma sie za dobrze. Pewnie sprawiłoby jej to wielką przyjemność. Loczek był już w połowie schodów. Normalnie,każda Directioner chciałaby teraz podbiec do niego i go przytulić,zagrodzić mu przejście,ale teraz wszystkie siedziały w ciszy w oczekiwaniu co się za chwile zdarzy. Harry po zejściu ze schodów skręcił w lewo i zaczął kierować się ku naszej dwójce. Myślałam,że zaraz umrę. Stałam,a moje nogi nie chciały sie ruszyć. Nawet do tego stopnia by usiąść. Złapałam tylko rękę przyjaciółki i lekko ją ścisnęłam. Miało to oznaczać,że jej gratuluję. Byłam pewna,że to ona była wybranką mojego ulubieńca. Harry nie wybierał sie jednak do niej. Szedł wolnym krokiem w rytm melodii,aż w końcu sie zatrzymał. Stanął tuż przede mną. Klęknął na kolana,podniósł głowę ,spojrzał na mnie i wręczył mi kwiaty. Nie wiedziałam co robić. Spełniały się właśnie moje najśmielsze marzenia. Harry,stał przede mną (tu klęczał) i wyznawał mi miłość. Co prawda jeszcze tego nie zrobił,ale chłopcy powiedzieli,że ta dziewczyna mu się spodobała,więc no chyba coś tam do mnie czuję. Stałam tam jak ten słup,nie mogłam sie ruszyć. Wszyscy patrzyli się w naszym kierunku. Serce biło mi jak oszalałe,po policzku powoli spłynęła łza. Byłam szczęśliwa,choć on jeszcze nic nie powiedział. W głowie układałam różne scenariusze. On bierze mnie na barana albo na ręce i odlatujemy razem na skrzydłach miłości. Od tych myśli zakręciło mi się w głowie,oczy mi się zamknęły i poleciałam całym ciałem do przodu.
Przebudziłam się nieświadoma co sie stało i gdzie jestem. Kiedy tylko otworzyłam oczy ujrzałam klęczącego przy mnie loczka. Zaczęłam piszczeć. Przede mną był Harold Styles. We własnej osobie,we własnych loczkach. Myślałam,że umarłam. Uszczypnęłam się,ale jedyne co odkryłam to to,że mam ostre paznokcie. Nagle usłyszałam głos Anioła,on powiedział:
- Obudziłaś się wreszcie. Czekałem na to. (ENG)
- Gdzie ja jestem? Gdzie jest Zuza? Co się stało? (ENG) - zapytałam Hazzy nadal nie wierząc,że to właśnie on.
- Zemdlałaś. Podszedłem do ciebie i na tym sie skończyło,nie zdążyłem jeszcze nic powiedzieć. Złapałem cię i zaniosłem tutaj. Wróciłem na scenę sie pożegnać i cały czas przy tobie siedzę. Zayn,Liam,Niall i Louis czekają teraz w pokoju obok na jakąś fankę,która wygrała bilet na koncert i możliwość porozmawiania z nami. Panna sie jednak nie zjawia. (ENG) - opowiedział mi Harry wyraźnie zniesmaczony zachowaniem tej dziewczyny. Zrozumiałam każde jego słowo,dodatkowe zajęcia z języka angielskiego przez siedem lat jednak sie opłaciły. Nagle do głowy przyszła mi tylko jedna myśl:
"O w mordę,to ja jestem tą dziewczyną,która sie nie zjawia." Zerwałam sie z kanapy i wybiegłam do chłopaków. Loczek zdezorientowany poszedł za mną. Otworzyłam drzwi i wparowałam do środka.
- Siemka wszystkim (ENG) - wycedziłam z wielkim uśmiechem na ustach. W tym czasie do pokoju wszedł Harry.
- Cześć,już sie obudziłaś? Jak się czujesz? Czy już jest lepiej? (ENG) - zapytali po kolei Liam,Louis i Zayn.
- Masz coś do jedzenia? (ENG) - powiedział Niall.
Wszyscy roześmialiśmy się,a następnie odpowiedziałam im na pytania i wyjaśniłam,że to ja jestem tą dziewczyną,która się miała z nimi spotkać. Wtedy roześmialiśmy się jeszcze bardziej. Kiedy już każdy był opanowany przeprosiłam ich na chwilę i poszłam do pokoju obok po torebkę z prezentem dla nich. Leżała na toaletce Hazzy. Wiedziałam,że to właśnie jego toaletka. Po prawej stronie lustra wisiało zdjęcie Gemmy i jego mamy. Po lewej zaś zdjęcie z jakiegoś koncertu. Wzięłam je do ręki i przyglądnęłam mu się. Zdjęcie było robione chyba w Niemczech,a nie,czekaj,w Polsce. W tle widać było naszą flagę. Spojrzałam na wszystkie dziewczyny. Wokół jednej fanki było zakreślone czerwone kółeczko. Postanowiłam przyjrzeć się jej. Miała krótkie brązowe włosy,ścięte asymetrycznie. Miała na sobie czarne rurki i błękitną tunikę bez wzoru. Czekaj,ja znam ta dziewczynę. Znam ją bardzo dobrze,to byłam ja. Harry trzymał zdjęcie sprzed sześciu lat,on trzymał moje zdjęcie. Nie wierzę. Czy to jest jakiś żart? Mój idol ma moje zdjęcie przy swojej toaletce,tak samo jak ja mam jego. W oku zakręciła mi się łza. To jest niemożliwe. Odłożyłam zdjęcie na jego poprzednie miejsce,wzięłam torebkę i wróciłam do chłopaków. Usiadłam obok Louis'a,tak by być na przeciwko Harrego.
- Mam coś dla was. (ENG) - powiedziałam wyciągając z torby wielką książkę i kładąc ją na stolik przed nami-Zrobiłam ją jak miałam 14 lat. Nie miałam okazji dać wam jej wcześniej.
Harry wziął książkę jako pierwszy. Kiedy ją oglądał nic nie mówił,uśmiechał się tylko patrząc na zdjęcia i podpisy. Moje serce sie radowało. Podał moje dzieło chłopakom,a mnie zaciągnął na bok. Złapał mnie za rękę i powiedział:
- Też jesteś moją ulubienicą. (ENG)
Wypowiedział to tak powoli,tak spokojnie. Przytulił mnie i nadal trzymając moja rękę zaprowadził z powrotem do kanapy. W książce,na jednej ze stron było zdjęcie Harrego i podpis na dole: "Harry,kocham cię najbardziej na świecie. Jesteś moim ulubieńcem."
Loczek usadowił mój wielki tyłek obok swojego i patrzył mi w oczy. Nie wiedziałam co mam powiedzieć. Siedziałam tam zafascynowana chwilą. To piękne uczucie przerwał jednak Liam,który powiedział:
- Ta książka jest super. Czy możemy ją zatrzymać? (ENG)
- Oczywiście. Zrobiłam ją dla was. (ENG) - odpowiedziałam mu i uśmiechnęłam sie szeroko.
Następnie zadałam im kilka pytań: 'Jak to jest być gwiazdą pop?','Jak radzić sobie z fanami?',itp. Chłopcy odpowiadali mi, nieraz opowiadali jakieś śmieszne historie. Wtedy każdy z nas się śmiał. Kiedy tak rozmawialiśmy uświadomiłam sobie,że oni nie różnią się niczym od nas. Są normalnymi ludźmi. Nie myślałam,że tak łatwo będzie można sie z nimi dogadać.
Kiedy skończyły nam się tematy chłopcy podziękowali za rozmowę,każdy z nich mnie przytulił i później zrobiliśmy sobie wspólną fotkę. Liam,Louis,Niall i Zayn poszli wziąć prysznic,a ja z Harrym usiadłam na kanapie. Chciałam z nim porozmawiać. Nie wiedziałam tylko jak zacząć.
- Słuchaj,kiedy pierwszy raz cię zobaczyłem,wtedy,sześć lat temu moje serce szybciej zabiło,od tamtej pory cały czas o tobie myślę,nie wiem jak to jest możliwe. Nie znam nawet twojego imienia,a kocham cię jak jeszcze nikogo. Pewnie widziałaś to zdjęcie przy toaletce. Zawsze mam je przy sobie,zawsze chcę o tobie pamiętać. Jesteś najważniejszą częścią mojego życia,już od sześciu lat. Kiedy tu dzisiaj jechałem,nie wiedziałem czy cię znajdę,ale tylko kiedy wszedłem na scenę zobaczyłem cię. Masz teraz inne włosy,jesteś inaczej ubrana,ale ja cię rozpoznałem. Masz te same oczy kochanie. Ten niebieski błysk na zawsze pozostał w mojej głowie. I teraz kiedy już cię odnalazłem,kiedy siedzisz tu przede mną chciałbym powiedzieć ci,że cię kocham. (ENG) - zaczął Harry.
Siedziałam tam zdezorientowana. Mój idol,mój kochany Harry Styles wyznał mi właśnie miłość. Wszystko miałam jak z waty,było mi tak strasznie gorąco. Miałam ochotę rzucić mu sie na szyję,ale nie mogłam. Położyłam moją rękę na jego i powiedziałam tak spokojnie jak tylko mogłam:
- Nazywam się Kinga. (ENG)
Harry uśmiechnął się i pocałował moją dłoń.
- Ja przedstawiałem cię zawsze jako Kelly. To imię strasznie do ciebie pasuje. (ENG) - powiedział i odgarnął swoje loczki.
- Od dzisiaj mogę być Kelly. (ENG) - odpowiedziałam i przysunęłam swoje biodra bliżej niego.
- Kelly,chciałbym abyś pojechała z nami do Anglii. Nie znamy się za dobrze,znaczy się ja cię nie znam,ale nie chcę żyć bez twojego spojrzenia. (ENG)
- Harry,wiesz,ja bardzo bym chciała,ale mam tu przyjaciół i rodzinę. (ENG)
- Możemy wziąć ich ze sobą. (ENG) - powiedział z uśmiechem na twarzy.
- Moja mama nie umie angielskiego,tylko może parę słówek. Jak ona się będzie porozumiewać? (ENG)
- Spokojnie,załatwimy jej tłumacza. Twój tato też może z nami lecieć. Ja nie chcę żyć bez ciebie. Za bardzo mi na tobie zależy. (ENG)
- Mój tato nie żyje..... (ENG) - powiedziałam,a z oczu popłynęły mi łzy. Tak bardzo za nim tęskniłam. Przez tyle czasu nikt o nim nie wspominał,aż w końcu po ośmiu miesiącach Harry przypomniał mi o tym zdarzeniu.
- Nie wiedziałem. Przepraszam. (ENG) - powiedział zasmucony i przytulił mnie do siebie.
Było mi tak ciepło,tak dobrze. Chciałam,żeby już zawsze tak było. Otarłam łzy z policzków i powiedziałam:
- Zdecydowałam. Jeśli moja mama będzie miała tłumacza i opiekę,a Zuza dostanie mieszkanko w środku miasta to polecę. (ENG)
Harry objął mnie i poleciał do chłopaków zostawiając mnie samą. Wyjęłam telefon z torebki i wybrałam numer Zuzki.
- Cześć,gdzie jesteś? - zapytałam przyjaciółkę.
- Jestem w knajpie na rogu. Poznałam super chłopaka,i... I chyba sie zakochałam - powiedziała podekscytowana przyjaciółka.
- Czyli nie chcesz może lecieć ze mną do Anglii?
- Co ty,zostaję. On jest taki zabawny i przystojny. Kurcze,mam nadzieje,że nam się uda. Zadzwonię później. Papa. Kocham cię - oznajmiła mi Zuza,a po sekundzie rozłączyła się.
Super,nawet nie wiem czy doszło do niej,że lecę do Anglii. Skoro Zuzka nie wybiera się ze mną to przydałoby sie zadzwonić do mamy.
- Halo? - powiedział znajomy głos w słuchawce.
- Cześć mamo. Mam taka jedną sprawę. Chciałabyś może przeprowadzić się do Anglii?
- Córeczko,jeszcze wczoraj tak. Teraz wolę tu zostać. Poznałam kogoś.
- Mamo,ty też?
- Czy ja o czymś nie wiem? - zapytała zdziwiona.
- Opowiem ci później. Muszę kończyć. Do zobaczenia. - powiedziałam i rozłączyłam się.
Kurczę,wszyscy kogoś dzisiaj poznali. A ja? Ja muszę teraz lecieć sama do Anglii. A nie,lecę z Harrym. Ta myśl mnie pocieszyła. Właśnie,gdzie jest Harry? Powinien już dawno wrócić. Postanowiłam sprawdzić co się z nim dzieje. Wstałam z kanapy,wzięłam torebkę i ruszyłam do garderoby chłopaków. Nie zdążyłam jednak postawić pełnego kroku,a drzwi otworzyły się i wparował przez nie Harry z wielkim uśmiechem na ustach. Wiedziałam,że ma dla mnie dobrą wiadomość.
- Załatwiłem twojej mamie świetnego tłumacza,a Zayn właśnie szuka jakiegoś mieszkania dla twojej przyjaciółki. Wszystko będzie dobrze,polecimy razem do Anglii. (ENG) -powiedział.
- No właśnie,Harry. Muszę ci coś powiedzieć.... (ENG) - zaczęłam.
- Zmieniłaś zdanie,zostajesz w Polsce. Wiedziałem. Przecież to nie mogło sie udać. (ENG) - przerwał mi w połowie zdania.
- Nie,to nie tak. Moja mama poznała kogoś i zostaje w Polsce,Zuza zresztą tak samo. Ale ja jadę. Skoro obiecałam to nie złamię przysięgi i polecę z tobą do Anglii. (ENG) - powiedziałam patrząc mu głęboko w oczy.
- No to super,zaraz odwiozę cię do domu i sie spakujesz. Jutro wylatujemy. (ENG) - oznajmił mi Harry.
- Ale ja nie chce wyjeżdżać już jutro. Daj mi chociaż trzy dni. Ja chce się z wszystkimi pożegnać. (ENG)
- No dobrze,to my zatrzymamy się w jakimś hotelu. Daj znać jak będziesz gotowa by lecieć. (ENG)
- Ok,ale do domu to mnie możesz podrzucić. Nie obrażę się. (ENG) - powiedziałam uśmiechając sie do niego.
- To zabieraj rzeczy i chodź,jedziemy. (ENG)
- Dobra. (ENG)
Wyszliśmy i Harry odwiózł mnie do domu. Nie wiem jak on ogarnął polskie drogi,ale udało mu się. Przez całą drogę rozmawialiśmy o tym co mnie czeka w Anglii. Byłam taka podekscytowana tym wyjazdem. Zuza została w Wawie,chciała jeszcze z kimś pogadać czy coś. Kiedy tylko auto pożyczone od ochroniarza chłopaków podjechało pod moją klatkę ja zaczęłam szykować sie do wyjścia. Harry jednak chwycił mnie za rękę i zbliżył do siebie. Pocałował mnie w policzek,a do kieszeni kurtki wsadził karteczkę.
- Żebyś wiedziała gdzie dzwonić. (ENG) - powiedział i uśmiechnął się słodko - Kocham cię.
Odwzajemniłam uśmiech i wyszłam z auta. Kiedy szłam po schodach uświadomiłam sobie,że na parkingu przed stadionem stoi moje auto. Bałam się,że mi je odholują,wiec gdy tylko weszłam do pustego mieszkania napisałam na numer zapisany na karteczce:
"Mój samochód stoi przed stadionem. Czy mógłbyś mi go jakoś wysłać czy coś? ~Kelly"
Już po chwili dostałam odpowiedź:
"Jutro rano będziesz go miała pod domem. ~Harry"
No to super,auto zostanie moje. Spojrzałam na zegarek. Była godzina 02:24. Czas położyć się spać. Wzięłam tylko szybki prysznic i wskoczyłam w fioletową piżamę. Położyłam się na wielkim łóżku i odpłynęłam.
******************************
Tym razem rozdział jest dłuższy. Uznajcie to za prezent gwiazdkowy. Kocham was. Wesołych świąt. <3
A i jedno pytanie: Wolicie dłuższe rozdziały lecz później dodawane czy krótsze i wcześniej?
- Kinia,co ty tam zobaczyłaś,że tak zwracasz na siebie uwagę? - zapytała mnie zaciekawiona Zuzka.
- Rękę Hazzy - odpowiedziałam przenosząc wzrok na przyjaciółkę.
- Skąd masz pewność,że to była akurat jego? Może jakiegoś kamerzysty czy coś.
- Zuziu,ja wszędzie poznam dłoń loczka. Wszędzie.
Nagle z dotąd niewidocznych urządzonek buchnął dym. Z głośników usłyszałyśmy pierwsze dźwięki BSE. Wszystkie zaczęłyśmy piszczeć. Zespół miał już jedenaście lat,oni byli przy trzydziestce,a my nadal ich kochałyśmy. To było piękne. Pierwszy na scenę wszedł Harry,to on przecież zaczynał piosenkę. Z oczu popłynęły mi łzy. Tak bardzo się za nim stęskniłam. Widzieć go na żywo to nie to samo co patrzeć na jego zdjęcie powieszone na ścianie. Następnie po kolei pojawiali się Zayn,Liam i Niall. Na końcu wszedł Louis. Oni tak pięknie wyglądali w świetle reflektorów. Kiedy skończyli pierwszą piosenkę dziewczyny zaczęły piszczeć. Chłopcy przywitali się z nami. O dziwo powiedzieli 'Witaj Polsko. Dzien Dobry' i zaśpiewali kolejną piosenkę. Tym razem WHAT MAKES YOU BEATIFUL. Ja zawsze płakałam przy tej piosence,ona zawsze poprawiała mi nastrój. Pomagała mi zrozumieć,że naprawdę jestem piękna. Teraz też nie obyło sie bez łez. Zuzia zauważyła je, wytarła swoją dłonią i szepnęła do ucha:
- Ty naprawdę jesteś piękna.
Niestety,te słowa wywołały jeszcze większy płacz. Kochałam ją za to co dla mnie robi już od ośmiu lat. Chłopcy skończyli utwór i Zayn powiedział:
- Szukamy pięknej dziewczyny. Widzieliśmy ją wiele lat temu w Polsce. Jeden z nas zakochał sie w niej. Mamy nadzieję,że ją dzisiaj znajdziemy. A może to ty? (ENG)
Tak bardzo chciałabym być tą dziewczyną. Aż przeszły mnie dreszcze. Chłopcy zaśpiewali jeszcze parę utworów,ale nie pamiętam jakich,bo patrzyłam tylko na Harrego. Na to jak sie ruszał,jak sie uśmiechał i jak na mnie patrzył. Jego wzrok co chwile wędrował właśnie na mnie. Nwm dlaczego. Może to dlatego,ze jestem w pierwszym rzędzie. Albo,że jestem taka brzydka i mam dredy. W każdym razie rozpierała mnie radość. Dziękowałam Bogu za każde spojrzenie. Gdy koncert miał sie powoli kończyć chłopcy zebrali się i naradzili,jakby coś knuli. Następnie Zayn zaczął śpiewać acapella:
- Jestem Zayn,a to Louis,Liam i Niall. Jesteśmy tu dla ciebie. Harry schował się za kurtyną i szykuje kwiaty. Czy chciałabyś je dostać? (ENG) - rozglądnął się po stadionie i zatrzymał wzrok na mnie. Nagle,ze sceny wyłoniły sie schodki prowadzące wprost do Harrego,który stał teraz w t-shircie przypominającym garnitur. W ręku trzymał bukiet białych goździków. Jezu,moje ulubione kwiaty. Nagle z głośników usłyszeliśmy dźwięki fortepianu,który grał melodię ślubna. Jak ja dawno nie byłam na takiej uroczystości. Harry zaczął powolnym krokiem podążać ku schodom. Wszystkie dziewczyny piszczały. Mi serce waliło jak oszalałe. Byłam taka ciekawa kim będzie ta dziewczyna. Modliłam sie w duchu,aby to była Zuzka. Po zerwaniu z Bartkiem pewnie nie trzyma sie za dobrze. Pewnie sprawiłoby jej to wielką przyjemność. Loczek był już w połowie schodów. Normalnie,każda Directioner chciałaby teraz podbiec do niego i go przytulić,zagrodzić mu przejście,ale teraz wszystkie siedziały w ciszy w oczekiwaniu co się za chwile zdarzy. Harry po zejściu ze schodów skręcił w lewo i zaczął kierować się ku naszej dwójce. Myślałam,że zaraz umrę. Stałam,a moje nogi nie chciały sie ruszyć. Nawet do tego stopnia by usiąść. Złapałam tylko rękę przyjaciółki i lekko ją ścisnęłam. Miało to oznaczać,że jej gratuluję. Byłam pewna,że to ona była wybranką mojego ulubieńca. Harry nie wybierał sie jednak do niej. Szedł wolnym krokiem w rytm melodii,aż w końcu sie zatrzymał. Stanął tuż przede mną. Klęknął na kolana,podniósł głowę ,spojrzał na mnie i wręczył mi kwiaty. Nie wiedziałam co robić. Spełniały się właśnie moje najśmielsze marzenia. Harry,stał przede mną (tu klęczał) i wyznawał mi miłość. Co prawda jeszcze tego nie zrobił,ale chłopcy powiedzieli,że ta dziewczyna mu się spodobała,więc no chyba coś tam do mnie czuję. Stałam tam jak ten słup,nie mogłam sie ruszyć. Wszyscy patrzyli się w naszym kierunku. Serce biło mi jak oszalałe,po policzku powoli spłynęła łza. Byłam szczęśliwa,choć on jeszcze nic nie powiedział. W głowie układałam różne scenariusze. On bierze mnie na barana albo na ręce i odlatujemy razem na skrzydłach miłości. Od tych myśli zakręciło mi się w głowie,oczy mi się zamknęły i poleciałam całym ciałem do przodu.
Przebudziłam się nieświadoma co sie stało i gdzie jestem. Kiedy tylko otworzyłam oczy ujrzałam klęczącego przy mnie loczka. Zaczęłam piszczeć. Przede mną był Harold Styles. We własnej osobie,we własnych loczkach. Myślałam,że umarłam. Uszczypnęłam się,ale jedyne co odkryłam to to,że mam ostre paznokcie. Nagle usłyszałam głos Anioła,on powiedział:
- Obudziłaś się wreszcie. Czekałem na to. (ENG)
- Gdzie ja jestem? Gdzie jest Zuza? Co się stało? (ENG) - zapytałam Hazzy nadal nie wierząc,że to właśnie on.
- Zemdlałaś. Podszedłem do ciebie i na tym sie skończyło,nie zdążyłem jeszcze nic powiedzieć. Złapałem cię i zaniosłem tutaj. Wróciłem na scenę sie pożegnać i cały czas przy tobie siedzę. Zayn,Liam,Niall i Louis czekają teraz w pokoju obok na jakąś fankę,która wygrała bilet na koncert i możliwość porozmawiania z nami. Panna sie jednak nie zjawia. (ENG) - opowiedział mi Harry wyraźnie zniesmaczony zachowaniem tej dziewczyny. Zrozumiałam każde jego słowo,dodatkowe zajęcia z języka angielskiego przez siedem lat jednak sie opłaciły. Nagle do głowy przyszła mi tylko jedna myśl:
"O w mordę,to ja jestem tą dziewczyną,która sie nie zjawia." Zerwałam sie z kanapy i wybiegłam do chłopaków. Loczek zdezorientowany poszedł za mną. Otworzyłam drzwi i wparowałam do środka.
- Siemka wszystkim (ENG) - wycedziłam z wielkim uśmiechem na ustach. W tym czasie do pokoju wszedł Harry.
- Cześć,już sie obudziłaś? Jak się czujesz? Czy już jest lepiej? (ENG) - zapytali po kolei Liam,Louis i Zayn.
- Masz coś do jedzenia? (ENG) - powiedział Niall.
Wszyscy roześmialiśmy się,a następnie odpowiedziałam im na pytania i wyjaśniłam,że to ja jestem tą dziewczyną,która się miała z nimi spotkać. Wtedy roześmialiśmy się jeszcze bardziej. Kiedy już każdy był opanowany przeprosiłam ich na chwilę i poszłam do pokoju obok po torebkę z prezentem dla nich. Leżała na toaletce Hazzy. Wiedziałam,że to właśnie jego toaletka. Po prawej stronie lustra wisiało zdjęcie Gemmy i jego mamy. Po lewej zaś zdjęcie z jakiegoś koncertu. Wzięłam je do ręki i przyglądnęłam mu się. Zdjęcie było robione chyba w Niemczech,a nie,czekaj,w Polsce. W tle widać było naszą flagę. Spojrzałam na wszystkie dziewczyny. Wokół jednej fanki było zakreślone czerwone kółeczko. Postanowiłam przyjrzeć się jej. Miała krótkie brązowe włosy,ścięte asymetrycznie. Miała na sobie czarne rurki i błękitną tunikę bez wzoru. Czekaj,ja znam ta dziewczynę. Znam ją bardzo dobrze,to byłam ja. Harry trzymał zdjęcie sprzed sześciu lat,on trzymał moje zdjęcie. Nie wierzę. Czy to jest jakiś żart? Mój idol ma moje zdjęcie przy swojej toaletce,tak samo jak ja mam jego. W oku zakręciła mi się łza. To jest niemożliwe. Odłożyłam zdjęcie na jego poprzednie miejsce,wzięłam torebkę i wróciłam do chłopaków. Usiadłam obok Louis'a,tak by być na przeciwko Harrego.
- Mam coś dla was. (ENG) - powiedziałam wyciągając z torby wielką książkę i kładąc ją na stolik przed nami-Zrobiłam ją jak miałam 14 lat. Nie miałam okazji dać wam jej wcześniej.
Harry wziął książkę jako pierwszy. Kiedy ją oglądał nic nie mówił,uśmiechał się tylko patrząc na zdjęcia i podpisy. Moje serce sie radowało. Podał moje dzieło chłopakom,a mnie zaciągnął na bok. Złapał mnie za rękę i powiedział:
- Też jesteś moją ulubienicą. (ENG)
Wypowiedział to tak powoli,tak spokojnie. Przytulił mnie i nadal trzymając moja rękę zaprowadził z powrotem do kanapy. W książce,na jednej ze stron było zdjęcie Harrego i podpis na dole: "Harry,kocham cię najbardziej na świecie. Jesteś moim ulubieńcem."
Loczek usadowił mój wielki tyłek obok swojego i patrzył mi w oczy. Nie wiedziałam co mam powiedzieć. Siedziałam tam zafascynowana chwilą. To piękne uczucie przerwał jednak Liam,który powiedział:
- Ta książka jest super. Czy możemy ją zatrzymać? (ENG)
- Oczywiście. Zrobiłam ją dla was. (ENG) - odpowiedziałam mu i uśmiechnęłam sie szeroko.
Następnie zadałam im kilka pytań: 'Jak to jest być gwiazdą pop?','Jak radzić sobie z fanami?',itp. Chłopcy odpowiadali mi, nieraz opowiadali jakieś śmieszne historie. Wtedy każdy z nas się śmiał. Kiedy tak rozmawialiśmy uświadomiłam sobie,że oni nie różnią się niczym od nas. Są normalnymi ludźmi. Nie myślałam,że tak łatwo będzie można sie z nimi dogadać.
Kiedy skończyły nam się tematy chłopcy podziękowali za rozmowę,każdy z nich mnie przytulił i później zrobiliśmy sobie wspólną fotkę. Liam,Louis,Niall i Zayn poszli wziąć prysznic,a ja z Harrym usiadłam na kanapie. Chciałam z nim porozmawiać. Nie wiedziałam tylko jak zacząć.
- Słuchaj,kiedy pierwszy raz cię zobaczyłem,wtedy,sześć lat temu moje serce szybciej zabiło,od tamtej pory cały czas o tobie myślę,nie wiem jak to jest możliwe. Nie znam nawet twojego imienia,a kocham cię jak jeszcze nikogo. Pewnie widziałaś to zdjęcie przy toaletce. Zawsze mam je przy sobie,zawsze chcę o tobie pamiętać. Jesteś najważniejszą częścią mojego życia,już od sześciu lat. Kiedy tu dzisiaj jechałem,nie wiedziałem czy cię znajdę,ale tylko kiedy wszedłem na scenę zobaczyłem cię. Masz teraz inne włosy,jesteś inaczej ubrana,ale ja cię rozpoznałem. Masz te same oczy kochanie. Ten niebieski błysk na zawsze pozostał w mojej głowie. I teraz kiedy już cię odnalazłem,kiedy siedzisz tu przede mną chciałbym powiedzieć ci,że cię kocham. (ENG) - zaczął Harry.
Siedziałam tam zdezorientowana. Mój idol,mój kochany Harry Styles wyznał mi właśnie miłość. Wszystko miałam jak z waty,było mi tak strasznie gorąco. Miałam ochotę rzucić mu sie na szyję,ale nie mogłam. Położyłam moją rękę na jego i powiedziałam tak spokojnie jak tylko mogłam:
- Nazywam się Kinga. (ENG)
Harry uśmiechnął się i pocałował moją dłoń.
- Ja przedstawiałem cię zawsze jako Kelly. To imię strasznie do ciebie pasuje. (ENG) - powiedział i odgarnął swoje loczki.
- Od dzisiaj mogę być Kelly. (ENG) - odpowiedziałam i przysunęłam swoje biodra bliżej niego.
- Kelly,chciałbym abyś pojechała z nami do Anglii. Nie znamy się za dobrze,znaczy się ja cię nie znam,ale nie chcę żyć bez twojego spojrzenia. (ENG)
- Harry,wiesz,ja bardzo bym chciała,ale mam tu przyjaciół i rodzinę. (ENG)
- Możemy wziąć ich ze sobą. (ENG) - powiedział z uśmiechem na twarzy.
- Moja mama nie umie angielskiego,tylko może parę słówek. Jak ona się będzie porozumiewać? (ENG)
- Spokojnie,załatwimy jej tłumacza. Twój tato też może z nami lecieć. Ja nie chcę żyć bez ciebie. Za bardzo mi na tobie zależy. (ENG)
- Mój tato nie żyje..... (ENG) - powiedziałam,a z oczu popłynęły mi łzy. Tak bardzo za nim tęskniłam. Przez tyle czasu nikt o nim nie wspominał,aż w końcu po ośmiu miesiącach Harry przypomniał mi o tym zdarzeniu.
- Nie wiedziałem. Przepraszam. (ENG) - powiedział zasmucony i przytulił mnie do siebie.
Było mi tak ciepło,tak dobrze. Chciałam,żeby już zawsze tak było. Otarłam łzy z policzków i powiedziałam:
- Zdecydowałam. Jeśli moja mama będzie miała tłumacza i opiekę,a Zuza dostanie mieszkanko w środku miasta to polecę. (ENG)
Harry objął mnie i poleciał do chłopaków zostawiając mnie samą. Wyjęłam telefon z torebki i wybrałam numer Zuzki.
- Cześć,gdzie jesteś? - zapytałam przyjaciółkę.
- Jestem w knajpie na rogu. Poznałam super chłopaka,i... I chyba sie zakochałam - powiedziała podekscytowana przyjaciółka.
- Czyli nie chcesz może lecieć ze mną do Anglii?
- Co ty,zostaję. On jest taki zabawny i przystojny. Kurcze,mam nadzieje,że nam się uda. Zadzwonię później. Papa. Kocham cię - oznajmiła mi Zuza,a po sekundzie rozłączyła się.
Super,nawet nie wiem czy doszło do niej,że lecę do Anglii. Skoro Zuzka nie wybiera się ze mną to przydałoby sie zadzwonić do mamy.
- Halo? - powiedział znajomy głos w słuchawce.
- Cześć mamo. Mam taka jedną sprawę. Chciałabyś może przeprowadzić się do Anglii?
- Córeczko,jeszcze wczoraj tak. Teraz wolę tu zostać. Poznałam kogoś.
- Mamo,ty też?
- Czy ja o czymś nie wiem? - zapytała zdziwiona.
- Opowiem ci później. Muszę kończyć. Do zobaczenia. - powiedziałam i rozłączyłam się.
Kurczę,wszyscy kogoś dzisiaj poznali. A ja? Ja muszę teraz lecieć sama do Anglii. A nie,lecę z Harrym. Ta myśl mnie pocieszyła. Właśnie,gdzie jest Harry? Powinien już dawno wrócić. Postanowiłam sprawdzić co się z nim dzieje. Wstałam z kanapy,wzięłam torebkę i ruszyłam do garderoby chłopaków. Nie zdążyłam jednak postawić pełnego kroku,a drzwi otworzyły się i wparował przez nie Harry z wielkim uśmiechem na ustach. Wiedziałam,że ma dla mnie dobrą wiadomość.
- Załatwiłem twojej mamie świetnego tłumacza,a Zayn właśnie szuka jakiegoś mieszkania dla twojej przyjaciółki. Wszystko będzie dobrze,polecimy razem do Anglii. (ENG) -powiedział.
- No właśnie,Harry. Muszę ci coś powiedzieć.... (ENG) - zaczęłam.
- Zmieniłaś zdanie,zostajesz w Polsce. Wiedziałem. Przecież to nie mogło sie udać. (ENG) - przerwał mi w połowie zdania.
- Nie,to nie tak. Moja mama poznała kogoś i zostaje w Polsce,Zuza zresztą tak samo. Ale ja jadę. Skoro obiecałam to nie złamię przysięgi i polecę z tobą do Anglii. (ENG) - powiedziałam patrząc mu głęboko w oczy.
- No to super,zaraz odwiozę cię do domu i sie spakujesz. Jutro wylatujemy. (ENG) - oznajmił mi Harry.
- Ale ja nie chce wyjeżdżać już jutro. Daj mi chociaż trzy dni. Ja chce się z wszystkimi pożegnać. (ENG)
- No dobrze,to my zatrzymamy się w jakimś hotelu. Daj znać jak będziesz gotowa by lecieć. (ENG)
- Ok,ale do domu to mnie możesz podrzucić. Nie obrażę się. (ENG) - powiedziałam uśmiechając sie do niego.
- To zabieraj rzeczy i chodź,jedziemy. (ENG)
- Dobra. (ENG)
Wyszliśmy i Harry odwiózł mnie do domu. Nie wiem jak on ogarnął polskie drogi,ale udało mu się. Przez całą drogę rozmawialiśmy o tym co mnie czeka w Anglii. Byłam taka podekscytowana tym wyjazdem. Zuza została w Wawie,chciała jeszcze z kimś pogadać czy coś. Kiedy tylko auto pożyczone od ochroniarza chłopaków podjechało pod moją klatkę ja zaczęłam szykować sie do wyjścia. Harry jednak chwycił mnie za rękę i zbliżył do siebie. Pocałował mnie w policzek,a do kieszeni kurtki wsadził karteczkę.
- Żebyś wiedziała gdzie dzwonić. (ENG) - powiedział i uśmiechnął się słodko - Kocham cię.
Odwzajemniłam uśmiech i wyszłam z auta. Kiedy szłam po schodach uświadomiłam sobie,że na parkingu przed stadionem stoi moje auto. Bałam się,że mi je odholują,wiec gdy tylko weszłam do pustego mieszkania napisałam na numer zapisany na karteczce:
"Mój samochód stoi przed stadionem. Czy mógłbyś mi go jakoś wysłać czy coś? ~Kelly"
Już po chwili dostałam odpowiedź:
"Jutro rano będziesz go miała pod domem. ~Harry"
No to super,auto zostanie moje. Spojrzałam na zegarek. Była godzina 02:24. Czas położyć się spać. Wzięłam tylko szybki prysznic i wskoczyłam w fioletową piżamę. Położyłam się na wielkim łóżku i odpłynęłam.
******************************
Tym razem rozdział jest dłuższy. Uznajcie to za prezent gwiazdkowy. Kocham was. Wesołych świąt. <3
A i jedno pytanie: Wolicie dłuższe rozdziały lecz później dodawane czy krótsze i wcześniej?
poniedziałek, 16 grudnia 2013
Rozdział 4
Nawet nie wiem kiedy dojechałam do Zielonej Góry,przespałam całą trasę. Kiedy się obudziłam byłam już pod blokiem. Sięgnęłam po torebkę,ale okazało sie,że jej nie mam,wszystko zostało w aucie Zuzki. Zajrzałam do kieszeni spodni,na szczęście było tam 50zl. Dałam je taksówkarzowi,przeprosiłam,że nie jest to pełna kwota,brakowało tylko 6 złoty. Wytłumaczyłam mu,że nie mam więcej i,że mój tato zmarł. Mężczyzna zrozumiał i odjechał. Ja ruszyłam do domu,zadzwoniłam domofonem,a następnie szłam mętnie po schodach. Kiedy tylko przekroczyłam próg mieszkania rzuciłam się mamie na ramiona i powiedziałam:
-On umarł. Mój kochany tatuś umarł.
Później opowiedziałam jej wszystko co sie stało i zadzwoniłam do Zuzi. Jej nie miałam siły już opowiadać dzisiaj. Poprosiłam aby przyjechała jutro razem z moimi rzeczami,wtedy jej wszystko wytłumaczę.
----- 14 lutego -----
Dzisiaj upragniony koncert One Direction. Już nie mogę sie doczekać. Od rana chodzę po domu jak popaprana,wszystko mi wypada z rąk,mówię głupoty. Nadal nie mogę uwierzyć,że znowu się z nimi zobaczę. Zuza bedzie za 15 minut,dojeżdża do mnie autobusem,bo jej zabrali prawko. Także tym razem,to ja kieruje. Spakowałam już torebkę. Włożyłam tam przede wszystkim wielką książkę o tym jak bardzo ich kocham,którą zrobiłam jeszcze jak miałam 14 lat. Nie dałam im jej wtedy,bo miałam bilet tylko na koncert. Teraz mam zamiar im ją wręczyć podczas naszej rozmowy. Tak bardzo ich kocham. Cały czas nurtuje mnie powód ich przyjazdu. Szukają pewnej nastolatki,a może ona juz jest kobietą i ich nie pamięta? A może chodzi o Zuzkę? Przecież ona wtedy też tam była. Okaże się na koncercie. Fajnie by było gdybym ją znała. Mogłabym wtedy wziąć od niej numer do Harrego i Louisa. To oni byli moimi ulubieńcami. Z moich przemyśleń wyrwał mnie dzwonek do drzwi,to pewnie Zuzka. Otworzyłam jej i poszłam szybko poprawić makijaż,a później załatwić potrzebę w toalecie.
-Gotowa?-zapytała Zuzka.
-Pewnie,jedźmy-powiedziałam,narzuciłam kurtkę,wzięłam torebkę i chwyciłam kluczyki.
Zamknęłam mieszkanie,które kupiłam niedawno na jednej z centralnych ulic Poznania i razem z moją kochana przyjaciółką pognałam do auta. Koncert miał odbyć się w Warszawie na stadionie narodowym. Czekała nas,więc kilkugodzinna podróż. Minęła nam na dzieleniu się emocjami i przemyśleniami o tajemniczej fance.
-Jak myślisz,kto to jest?-zapytała mnie Zuzka.
-Myślę,że ty. Chociaż czekaj,pamiętasz ta dziewczynę, w bikini w pierwszym rzędzie? Chłopcy sie tak na nią patrzyli jakby chcieli ja pożreć. Może to o nią chodzi.
-Hahahaha,myślisz,że by po nią wrócili? Po tym jak zwróciła na nich swój obiad?
-W sumie to racja-odpowiedziałam i wybuchłam śmiechem.
Kiedy tylko wjechałyśmy do Warszawy przywitały nas tysiące fanek podążających w stronę miejsca koncertu. Ruszyłyśmy za nimi. Miałam opłacone miejsce parkingowe tuż przy stadionie. Szybko je znalazłam i zaparkowałam tam samochód. Wysiadłyśmy z auta i podeszłyśmy do sklepiku kupić jakiś napój. Zuza wzięła jakąś brzoskwiniową herbatę. Ja zdecydowałam się na butelkę wody. Kiedy miałyśmy już wszystko powolnym krokiem zbliżałyśmy się do wejścia na stadion. Niestety,było tam strasznie dużo dziewczyn i kolejka do bramki była ogromna. Stanęłyśmy na jej końcu i zaczęłyśmy gadać. Tym razem o normalnym życiu,nie tym wyśnionym.
-Wczoraj Bartek ze mną zerwał-powiedziała spokojnie Zuza oglądając sie dookoła w poszukiwaniu autobusu ONE DIRECTION.
Przytuliłam ją mocno i odpowiedziałam:
-Jejciu,myszko. Nie smutaj. Wszystko bedzie dobrze. Powiedział ci dlaczego?
-Znalazł sobie nową,młodszą.
-No tak,faceci.
Kiedy tylko wypowiedziałam to zdanie nie dość,że ruszyłyśmy się do przodu o jakieś 50m to naszym oczom ukazał sie wielki,biało czerwony autokar. Był chyba specjalnie pomalowany na dzisiejszy koncert,ponieważ widniał na nim napis "I'LL FIND YOU TONIGHT. I PROMISE." Moje podekscytowanie tym wydarzeniem jeszcze bardziej urosło,a my z Zuzką byłyśmy coraz bliżej bramki do wejścia. Gdy tylko dotarłyśmy do ochroniarzy sprawdzających bilety moje serce zaczęło szybciej bić.
-Poproszę bilecik-powiedziała ciemna kobieta o blond włosach.
Podałam jej cienki papierek,ona przedarła jego koniec i wpuściła mnie na stadion. Szłam niepewnie starając sie utrzymać równowagę. Juz po chwili podeszła do mnie Zuzia i złapała mnie za dłoń. To dodało mi odwagi i pewnym krokiem ruszyłam w stronę pierwszego rzędu,tuż przed scena. Szłam tak szybko,że Zuza ciągnąc z tyłu moją rękę co chwilę zatrzymywała mnie ze zmęczenia. Kiedy tylko dotarłyśmy na nasze miejsca i usiadłyśmy na niskich krzesełkach rozglądnęłam się po stadionie. Było tam tak dużo dziewczyn,tak dużo moich sióstr. Kolejny raz sie z nimi zobaczyłam,kolejny raz mignęły mi znajome twarze. Kolejny raz chciałam je wszystkie przytulić i powiedzieć 'W końcu sie udało dziewczyny,w końcu się udało'.
******************************
Rozdział nie jest zbyt długi. Bardzo przepraszam,ale właśnie tak go chciałam skończyć. A no i sorki,że dopiero teraz,ale nie miałam połączenia wifi przez weekend i nie miałam jak wstawić.
Kocham was miśki. <3
-On umarł. Mój kochany tatuś umarł.
Później opowiedziałam jej wszystko co sie stało i zadzwoniłam do Zuzi. Jej nie miałam siły już opowiadać dzisiaj. Poprosiłam aby przyjechała jutro razem z moimi rzeczami,wtedy jej wszystko wytłumaczę.
----- 14 lutego -----
Dzisiaj upragniony koncert One Direction. Już nie mogę sie doczekać. Od rana chodzę po domu jak popaprana,wszystko mi wypada z rąk,mówię głupoty. Nadal nie mogę uwierzyć,że znowu się z nimi zobaczę. Zuza bedzie za 15 minut,dojeżdża do mnie autobusem,bo jej zabrali prawko. Także tym razem,to ja kieruje. Spakowałam już torebkę. Włożyłam tam przede wszystkim wielką książkę o tym jak bardzo ich kocham,którą zrobiłam jeszcze jak miałam 14 lat. Nie dałam im jej wtedy,bo miałam bilet tylko na koncert. Teraz mam zamiar im ją wręczyć podczas naszej rozmowy. Tak bardzo ich kocham. Cały czas nurtuje mnie powód ich przyjazdu. Szukają pewnej nastolatki,a może ona juz jest kobietą i ich nie pamięta? A może chodzi o Zuzkę? Przecież ona wtedy też tam była. Okaże się na koncercie. Fajnie by było gdybym ją znała. Mogłabym wtedy wziąć od niej numer do Harrego i Louisa. To oni byli moimi ulubieńcami. Z moich przemyśleń wyrwał mnie dzwonek do drzwi,to pewnie Zuzka. Otworzyłam jej i poszłam szybko poprawić makijaż,a później załatwić potrzebę w toalecie.
-Gotowa?-zapytała Zuzka.
-Pewnie,jedźmy-powiedziałam,narzuciłam kurtkę,wzięłam torebkę i chwyciłam kluczyki.
Zamknęłam mieszkanie,które kupiłam niedawno na jednej z centralnych ulic Poznania i razem z moją kochana przyjaciółką pognałam do auta. Koncert miał odbyć się w Warszawie na stadionie narodowym. Czekała nas,więc kilkugodzinna podróż. Minęła nam na dzieleniu się emocjami i przemyśleniami o tajemniczej fance.
-Jak myślisz,kto to jest?-zapytała mnie Zuzka.
-Myślę,że ty. Chociaż czekaj,pamiętasz ta dziewczynę, w bikini w pierwszym rzędzie? Chłopcy sie tak na nią patrzyli jakby chcieli ja pożreć. Może to o nią chodzi.
-Hahahaha,myślisz,że by po nią wrócili? Po tym jak zwróciła na nich swój obiad?
-W sumie to racja-odpowiedziałam i wybuchłam śmiechem.
Kiedy tylko wjechałyśmy do Warszawy przywitały nas tysiące fanek podążających w stronę miejsca koncertu. Ruszyłyśmy za nimi. Miałam opłacone miejsce parkingowe tuż przy stadionie. Szybko je znalazłam i zaparkowałam tam samochód. Wysiadłyśmy z auta i podeszłyśmy do sklepiku kupić jakiś napój. Zuza wzięła jakąś brzoskwiniową herbatę. Ja zdecydowałam się na butelkę wody. Kiedy miałyśmy już wszystko powolnym krokiem zbliżałyśmy się do wejścia na stadion. Niestety,było tam strasznie dużo dziewczyn i kolejka do bramki była ogromna. Stanęłyśmy na jej końcu i zaczęłyśmy gadać. Tym razem o normalnym życiu,nie tym wyśnionym.
-Wczoraj Bartek ze mną zerwał-powiedziała spokojnie Zuza oglądając sie dookoła w poszukiwaniu autobusu ONE DIRECTION.
Przytuliłam ją mocno i odpowiedziałam:
-Jejciu,myszko. Nie smutaj. Wszystko bedzie dobrze. Powiedział ci dlaczego?
-Znalazł sobie nową,młodszą.
-No tak,faceci.
Kiedy tylko wypowiedziałam to zdanie nie dość,że ruszyłyśmy się do przodu o jakieś 50m to naszym oczom ukazał sie wielki,biało czerwony autokar. Był chyba specjalnie pomalowany na dzisiejszy koncert,ponieważ widniał na nim napis "I'LL FIND YOU TONIGHT. I PROMISE." Moje podekscytowanie tym wydarzeniem jeszcze bardziej urosło,a my z Zuzką byłyśmy coraz bliżej bramki do wejścia. Gdy tylko dotarłyśmy do ochroniarzy sprawdzających bilety moje serce zaczęło szybciej bić.
-Poproszę bilecik-powiedziała ciemna kobieta o blond włosach.
Podałam jej cienki papierek,ona przedarła jego koniec i wpuściła mnie na stadion. Szłam niepewnie starając sie utrzymać równowagę. Juz po chwili podeszła do mnie Zuzia i złapała mnie za dłoń. To dodało mi odwagi i pewnym krokiem ruszyłam w stronę pierwszego rzędu,tuż przed scena. Szłam tak szybko,że Zuza ciągnąc z tyłu moją rękę co chwilę zatrzymywała mnie ze zmęczenia. Kiedy tylko dotarłyśmy na nasze miejsca i usiadłyśmy na niskich krzesełkach rozglądnęłam się po stadionie. Było tam tak dużo dziewczyn,tak dużo moich sióstr. Kolejny raz sie z nimi zobaczyłam,kolejny raz mignęły mi znajome twarze. Kolejny raz chciałam je wszystkie przytulić i powiedzieć 'W końcu sie udało dziewczyny,w końcu się udało'.
******************************
Rozdział nie jest zbyt długi. Bardzo przepraszam,ale właśnie tak go chciałam skończyć. A no i sorki,że dopiero teraz,ale nie miałam połączenia wifi przez weekend i nie miałam jak wstawić.
Kocham was miśki. <3
Subskrybuj:
Posty (Atom)